Dziadkowie byli nieświadomi, ze dziewczynka nie wróciła do matki. Dopiero gdy około 21:00 do domu wróciła z pracy mam Patrycji zaczęła jej szukać. Pytała dziadków, a potem też obdzwoniła koleżanki córeczki. Jednak okazało się, ze Patrycji nie było u żadnej z nich. Wtedy kobieta powiadomiła policję w Strzelcach Opolskich.
- Zgłoszenie został przyjęte około godz. 23:00 jeszcze we wtorek. Zaczęliśmy poszukiwania dwutorowo. Policjanci prewencji poszukiwali dziewczynki w terenie, natomiast grupa dochodzeniowa prowadziła czynności operacyjne – mówi "Super Expressowi" nadkom. Agnieszka Żyłka, oficer prasowy opolskiej policji.
Policja rozpytywała świadków i przeglądała zapisy kamer monitoringu. W ten sposób funkcjonariusze naraili na trop młodego mężczyzny, który towarzyszył Patrycji.
- Wtedy zdecydowaliśmy się uruchomić tzw. Child Alert. Możliwe było, że dziewczynce grozi niebezpieczeństwo – wyjaśnia rzecznik prasowa opolskiej policji.
Portret zaginionej Patrycji, jej rysopis zostały upublicznione. Do policji zaczęły spływać informacje, ale to praca dochdzeniowcwów pozwoliła na dotarcie do zaginionej.
Policjanci ustalili tożsamość mężczyzny, który był w towarzystwie Patrycji.
Okazało się, że to 24-latek z Żor. Akurat pracował na nocnej zmianie w jednej z firm na Śląsku firmie, gdy zjawiła się tam policja i go zatrzymała. Patrycja w tym czasie była u niego w mieszkaniu.
Mężczyzna trafił na komendę policji w Strzelcach Opolskich. Czeka na przesłuchanie. Czy usłyszy zarzuty i jakie dowiemy się najwcześniej jutro (w piątek), kiedy zostanie przesłuchany w prokuraturze w Strzelcach. Wiadomo za to, za co 24-latek nie będzie odpowiadał. - Na razie możemy wykluczyć jedynie, że doszło do uprowadzenia – zastrzega Dorota Janas, oficer prasowy komendy policji w Strzelcach Opolskich.