„Janek nie rozwija się jak zdrowe dzieci, bo już na starcie był 30 metrów z tyłu od taśmy startowej” – mówi Adam Kajoch, Drużynowy Mistrz Polski z 2007 roku, który dziś walczy już nie na torze żużlowym, ale w życiu – o zdrowie swojego syna.
Jak podają "Sportowe Fakty", chłopiec urodził się jako skrajny wcześniak, ważył zaledwie 850 gramów i przez 17 godzin po porodzie był niedotleniony. Skutki? Czterokończynowe dziecięce porażenie mózgowe. Janek przeszedł długą i dramatyczną walkę o życie – trzy miesiące pod respiratorem, sonda do karmienia i czujne oczy rodziców każdego dnia.
Zobacz: 21-letni Adam z Konina uciekał przed policją, zginął od kuli! Niespodziewany zwrot akcji w sprawie
Rodzina Kajochów podporządkowała całe życie opiece nad synem. Matka chłopca opiekuje się nim na pełen etat, ojciec – inżynier i konstruktor maszyn – stara się zarobić na kolejne terapie, m.in. opatentowując innowacyjne rozwiązania dla przemysłu energetycznego. Koszty są jednak gigantyczne – nawet 20 tys. zł miesięcznie na rehabilitację.
Jakby tego było mało, na początku 2025 roku rodzice usłyszeli kolejną druzgocącą diagnozę: autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Choroba sprawia, że organizm dziecka atakuje sam siebie, niszcząc komórki mózgowe. NFZ nie refunduje leczenia. – Za pierwsze wlewy płaciłem niespełna 34 tys. złotych. Potrzeba jeszcze trzech takich wlewów, czyli ponad 100 tys. zł”– mówi ojciec.
Pomóc próbuje rodzina i przyjaciele. Kuzyn Janka, Darek, przepłynął kajakiem przez całą Polskę – od Przemyśla do Świnoujścia – by nagłośnić zbiórkę na leczenie chłopca. Dzięki temu wsparcie finansowe zaczęło płynąć, ale potrzeby są ogromne.
– To jest waleczny chłopak. Porozumiewamy się z nim przez obrazki, w zabezpieczeniu ortopedycznym zaczyna chodzić. Na zdjęciach choroby nie widać, ale problemów jest wiele – z jedzeniem, chodzeniem, mówieniem. Do tego dochodzą stany padaczkowe. Każdy z nich to potencjalne zagrożenie życia – relacjonuje Adam Kajoch.
Rodzina się nie poddaje. Wierzą, że specjalistyczne wlewy i suplementacja poprawią odporność i stan zdrowia chłopca. – Za każdą wpłaconą złotówkę serdecznie dziękujemy – mówi ojciec dziewięcioletniego bohatera.
Więcej informacji na temat zbiórki dostępnych TUTAJ.