Podczas kiermaszu zebrano ponad 100 tys. zł.

i

Autor: Zenon Kubiak/ESKA INFO Poznań Podczas kiermaszu zebrano ponad 100 tys. zł.

Mama Asi, która zrobiła kiermasz, aby zebrać pieniądze na jej leczenie, straci zasiłek? Urzędnicy wyjaśniają

2016-11-29 15:08

Na początku września na os. Batorego w Poznaniu 9-letnia Asia zorganizowała kiermasz, z którego dochód miał zostać przeznaczony na leczenie jej chorej mamy. Wzruszeni poznaniacy wspomogli zbiórkę, dzięki czemu zebrano ponad 100 tys. zł, a drugie tyle w Internecie. Z tego powodu jej mamie groziła utrata zasiłku.

Pod koniec sierpnia na klatkach schodowych bloków na os. Batorego rozwieszono ogłoszenia o treści:

„Mam na imię Asia. Zbieram na leczenie i rehabilitację mojej mamusi. Zachęcam do zakupów i pomocy. Przygotowałam loterię - losy po 1 zł, 2 zł i 5 zł. Nagrody do wyboru: Będą zabawki nie tylko dla dziewczynek, artykuły szkolne, ubrania oraz buty używane i nowe. Sobota, godz. 11.00. na tarasie przy klatce A lub w razie deszczu wew. klatki J.” [pisownia oryginalna].

Okazało się, że mama dziewczynki od lat ciężko choruje i rzeczywiście jej leczenie wymaga sporych nakładów finansowych. Wzruszeni ogłoszeniem najpierw jej sąsiedzi, a później dzięki nagłośnieniu sprawy w mediach społecznościowych mieszkańcy całego Poznania postanowili pomóc dziewczynce.

Planowany skromny kiermasz zamienił się w wielki festyn, na którym zjawiły się wielkie tłumy ludzi chcących pomóc dziewczynce i jej mamie. Udało się zebrać ponad 100 tys. zł, a drugie tyle w Internecie, bo sprawa 9-latki stała się głośna w całej Polsce.

Wydawało się, że taka suma pomoże rodzinie, ale pojawiły się kłopoty. Zbiórkę oficjalnie prowadziła fundacja Drużyna Szpiku, ponieważ o kiermaszu „życzliwe” osoby powiadomiły urząd skarbowy. Ta fundacja zgodnie ze swoim statusem udziela swojego wsparcia osobom walczącym z nowotworami, dlatego musiała przelać zebraną sumę na prywatne konto Anny Jagły (mamy Asi).

Kobieta znalazła inną fundację, na której mogłaby przelać pieniądze, a ta dalej odpowiadałaby za to, aby były one przeznaczone na jej leczenie. Przelała na jej konto jednak tylko połowę sumy, bo wystraszyła się, że od darowizny będzie musiała jeszcze zapłacić podatek. Pozostawione na prywatnym koncie pieniądze miały stanowić zabezpieczenie na ewentualną zapłatę podatku.

Urzędnicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu 100 tys. zł na koncie pani Anny potraktowali jednak jako dochód znacznie przekraczający próg, który pozwala na korzystanie z przyznanego wcześniej zasiłku. W tej sytuacji poinformowali mamę Asi, że traci prawo do otrzymywania pomocy społecznej.

Ta informacja oburzyła wiele osób, które zarzuciły urzędnikom bezduszność.

– Pracownik socjalny ma permanentne dylematy, czy stosować przepis prawa, czy odwołać się do zdrowego rozsądku. My jednak musimy przestrzegać procedur – wyjaśnia dziś Włodzimierz Kałek, dyrektor MOPR w Poznaniu, jednocześnie zapewniając, że kobieta nie straci pomocy, ale sprawa musi zostać wyjaśniona.

Pani Anna skierowała bowiem do urzędu skarbowego zapytanie, czy od ofiarowanych jej przez tyle dobrych ludzi pieniędzy, musi jeszcze zapłacić podatek. Jeśli nie, to przeleje pozostałą część sumy na konto fundacji, jeśli tak – to wcześniej zapłaci od nich naliczony jej przez skarbówkę podatek.

Sprawą zainteresował się także prezydent Jacek Jaśkowiak, który na Facebooku poinformował, że kobieta nie straci zasiłku.

- Prezydent Poznania zapewnia, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby Anna Jagła była zwolniona od podatku – dodaje dyrektor MOPR.

Kliknij, aby zobaczyć galerię zdjęć z wrześniowego kiermaszu Asi

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki