Uderzył zapaśnika i uciekł do Hiszpanii. Pokiereszowany Dominik zmarł w szpitalu

2025-09-30 14:26

Była błaha i banalna sprzeczka na ulicy, skończyło się tragedią. Trener personalny z Poznania uderzył pięścią w twarz zapaśnika, a ten upadł na chodnik i uderzył głową o krawężnik. Kilka dni później zaatakowany Dominik Sikora zmarł w szpitalu, a sprawca Olgierd M.wyjechał za granicę, gdzie przez lata ukrywał się w Hiszpanii. Męczony wyrzutami sumienia w końcu zgłosił się na policję. Szczegóły bulwersującej zbrodni w artykule.

Super Express Google News

Była styczniowa, mroźna noc 2020 roku. Olgierd M. i Dominik Sikora znaleźli się razem przed jednym z poznańskich klubów w samym sercu miasta. Nagle, młody zapaśnik zaczął Olgierda M. zaczepiać. Nie było gróźb, a Olgierd M. długo nie reaguje aż w końcu podnosi rękę i wymierza Dominikowi jeden precyzyjny cios.

Młody mężczyzna upadł na bruk. Chociaż na początku nie wyglądało to tak tragicznie, okazało się, że cios i upadek doprowadziły do stłuczenia mózgu, złamania potylicy i obrzęku. Kilka dni później w wyniku ciężkich obrażeń Dominik Sikora zmarł w szpitalu. Olgierd M.w tym czasie uciekł z kraju. Zaszył się w Hiszpanii i ślad po nim zaginął.

Musiał wiedzieć, jak skończyło się spotkanie z Sikorą, bo wszystkie krajowe media obiegła informacja o tragicznej śmierci młodego sportowca. 29-letni mężczyzna był uznawany za nadzieję polskich zapasów w stylu klasycznym. Był dwukrotnym mistrz Polski w swojej kategorii wagowej. Mężczyzna, który go uderzył trenował z kolei sztuki walki i był trenerem personalnym i ochroniarzem w lokalach. Jego personalia szybko udało się policji ustalić, bo atak nagrały kamery monitoringu.

Niestety, Olgierd M. przepadł jak kamień w wodę, wydano za nim nawet list gończy. Koniec końców, trzy lata po styczniowym dramacie policjanci z poznańskiej grupy pościgowej poinformowali media, że otrzymali informacje od funkcjonariuszy z Hiszpanii, że poszukiwany został zatrzymany niedaleko Alicante.

Sąd Okręgowy w Poznaniu orzekł, że było to nieumyślne spowodowanie śmierci i wymierzył Olgierdowi M. karę 3,5 roku więzienia. Maksymalnie, za nieumyślne spowodowanie śmierci, groziło mu pięć lat za kratkami. Apelację od tego wyroku złożyła zarówno prokuratura, jak i obrona. Sąd Apelacyjny w Poznaniu podtrzyma jednak wyrok pierwszej instancji.

- Gdy uderza się w twarz, można przypuszczać, że następstwa będą daleko idące. Kwalifikacja prawna czynu jest w pełni prawidłowa - orzekł sąd podczas ogłaszania wyroku II instancji. Wyrok jest prawomocny. Olgierd M. może od orzeczenia Sądu Apelacyjnego złożyć kasację.

Pokój Zbrodni - pobicie w remizie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki