Podpalenie domu, zginął mężczyzna! Libacja z tragicznym finałem w Latoszynie k. Dębicy

i

Autor: MargaritaMorales / PIXABAY.COM zdjęcie ilustracyjne

Podpalenie domu, zginął mężczyzna! Libacja z tragicznym finałem w Latoszynie k. Dębicy

2020-07-03 14:05

Sceny jak z horroru rozegrały się w Latoszynie k. Dębicy. Doszło tam do podpalenia domu, w którym zginął mężczyzna. Wcześniej odbywała się tam imprez, nikt nie spodziewał się, że zakończy się tak tragicznie.

W Latoszynie k. Dębicy odbywała się impreza. W pewnym momencie 56-letni mężczyzna, który później tragicznie zginął powiedział, że nie chce już spożywać alkoholu i wyprosił 49-letniego Tomasza S. z budynku, aby ten już poszedł do domu. Wzburzony 49-latek opuścił posesję. Tej samej nocy -  jak wynika z relacji siostry zmarłego mężczyzny, usłyszała głośny hałas oraz czyjeś wołanie, a kiedy wyjrzała przez okno zobaczyła, że z budynku, w którym mieszka jej brat wydobywa się ogień. 

Kobieta utknęła autem na przejściu kolejowym

- Gdy wybiegła na zewnątrz zobaczyła świadka zdarzenia, który stał przed budynkiem i wołał w stronę domu pokrzywdzonego, aby ten uciekał. Gdy podeszła do świadka to osoba ta przekazała jej informację, że parę minut wcześniej pokrzywdzony miał dostać telefon na numer stacjonarny z groźbą od Tomasza S., że ten podpali mu dom. - informuje rzeszowska prokuratura.

Kobieta wyważyła okno i weszła do środka budynku. Na podłodze leżał jej nieprzytomny brat. Próbowała wyciągnąć go za ręce, lecz sama zajęła się ogniem i w popłochu uciekła na zewnątrz, pozostawiając mężczyznę w płonącym budynku. W następnej kolejności zadzwoniła na numer alarmowy.

Strażacy, którzy przybyli na miejsce rozpoczęli gaszenie budynku od pomieszczenia, w którym znajdował się mężczyzna. Wydobyli na zewnątrz ciało mężczyzny, które było w znacznej części spalone od pasa w dół. Jak podaje Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie mężczyzna już nie żył. Z kolei siostra mężczyzny z uwagi na liczne poparzenia została zabrana do karetki.

Telefon z pogróżkami


Według relacji świadków, po tym, kiedy 56-letni mężczyzna wyprosił Tomasza S., po pewnym czasie zadzwonił telefon stacjonarny , który odebrał pokrzywdzony. Według informacji prokuratury, miał dzwonić Tomasz S., który groził mężczyźnie, że się z nim policzy. Parę chwil później świadek zdarzenia zauważył ogień w budynku, podbiegł do pokrzywdzonego z zamiarem wyciągnięcia go na zewnątrz, lecz nie był on w stanie się poruszać o własnych siłach z uwagi na stan upojenia alkoholowego. Badania wykazały, iż we krwi pokrzywdzonego znajdował się alkohol etylowy o stężeniu 3,7 promila.

- W toku postępowania uzyskano ustną opinię biegłego z zakresu pożarnictwa oraz opinię pisemną, z których to opinii wynika, iż bezpośrednią przyczyną pożaru było bezpośrednie działanie człowieka, tj. podpalenie, a prawdopodobnie przy użyciu czynnika wysokoenergetycznego.- informuje prokuratura.

Do zdarzenia doszło w nocy z dnia 6 na 7 lutego 2020 r. Według ustaleń prokuratury, Tomasz S. miał najpierw rozbić szybę, a następnie wrzucić do wnętrza zamkniętego domu pojemnik z substancją łatwopalną, zapalając ją spowodował rozprzestrzenianie się ognia w jego wnętrzu. Tomasz S. został zatrzymany 7 lutego 2020 r. o godz. 13:25 z wynikiem 1,21 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W czasie pierwszego przesłuchania nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, tłumacząc się, iż nie pamięta sytuacji. Będąc natomiast drugi raz przesłuchiwany także nie przyznał do popełnienia zarzucanego czynu, twierdząc, iż miał chwilowy zanik pamięci. Dokonano analizy połączeń z karty SIM Tomasza S., z której wynika, że na około 30 minut przed poinformowaniem służb ratunkowych o pożarze, z tego numeru zadzwoniono na telefon stacjonarny pokrzywdzonego, co trwało około 45 sekund. Sprawcy za popełnienie zarzucanego mu czynu grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Tomasz S. nie był karany.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki