Jak już informowaliśmy, na początku sierpnia na terenie rzeszowskich Bulwarów w okolicy mostu na ulicy Lwowskiej, miało dojść do bulwersującej sytuacji. Mężczyzna przechodząc obok kobiety prowadzącej wózek z małym dzieckiem, popchnął pojazd, a następnie zwyzywał matkę grożąc jej śmiercią. Według nieoficjalnych informacji, miał mu nie spodobać się ubiór kobiety, która miała na sobie hidżab, czyli nakrycie głowy muzułmańskich kobiet.
Zgodnie z jej zeznaniami, agresywny mężczyzna nie ograniczył się do fizycznego i słownego ataku. Miał używać hitlerowskiego gestu "Heil Hitler", a także obrażać ją na tle religijnym i etnicznym. "Wypie....ajcie stąd brudasy" - cytowała 22-latka. Na zdecydowaną reakcję kobiety i wykrzyczane argumenty, że jest Polką, napastnik miał odrzec: "Gówno mnie to obchodzi, trzeba zabić zarówno ciebie, jak i niego". Całe zajście zostało zgłoszone na policję, kobieta została też przesłuchana.
Policjanci przekazali zgromadzone materiały dowodowe do Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów, która zajęła się dalszym tokiem sprawy i nadzoruje dalsze śledztwo. Postępowanie prowadzono w kierunku popełnienia przestępstw dotyczących publicznego znieważenia, użycia przemocy, narażenia na niebezpieczeństwo ciężkiej uszczerbku na zdrowiu oraz propagowania faszyzmu.
Poszukiwania przyniosły efekt w czwartek, kiedy to mężczyzna został zatrzymany. Dziś 34-letni Marcin S., który był sprawcą całego zajścia, został przesłuchany w rzeszowskiej prokuraturze. Jak powiedziała naszemu reporterowi Andrzejowi Zasadniemu, Renata Krut z prokuratory rejonowej dla miasta Rzeszów, podejrzany przyznał się do znieważenia kobiety, jednak zaprzeczył, jakoby miał grozić jej śmiercią. Ponadto stwierdził, że nie chciał celowo przewrócić wózka, w którym znajdowało się niemowlę, a tylko odruchowo go odepchnął, ponieważ kobieta miała w niego wjechać. Podczas przesłuchania zaprzeczył też, że wykrzykiwał rasistowskie i nazistowskie hasła.
Prokuratura zastosowała wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego, zakazu opuszczania kraju, a także poręczenia majątkowego w postaci 1500 zł. Mężczyźnie grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
W sprawie będą prowadzone dalsze czynności śledcze, które mają wyjaśnić dokładne okoliczności zdarzenia.