Niesamowite

IEM Katowice. Spodek znowu odleciał i nikt nie dostał w "ryj"

Gigantyczna kolejka na Intel Extreme Masters w Katowicach to fenomen, który wrósł w tę imprezę, a bilety rozchodzące się szybciej niż ciepłe bułeczki to norma. Tu nikogo już nie dziwi sold out i tylko boomerzy nie rozumieją, dlaczego kilka tysięcy osób śledzi w Spodku zmagania 10 gości grających przeciw sobie w CS2, a kolejne 970 tysięcy śledzi livestream z finałowego starcia pomiędzy Teamem Spirit a Faze Clanem. Żeby to zrozumieć, trzeba tu być.

IEM Katowice 2024. Impreza na którą bilety rozchodzą się jak ciepłe bułeczki

O tym, że IEM w Katowicach to legendarna impreza na której najlepsi esportowi gracze z całego świata zgarniają 400 tysięcy dolarów i puchar, wielu przekonywało mnie od lat. Jednak być tam i słyszeć jak niemal 10 tysięcy gardeł skanduje „Dycha”, a wśród publiczności siedzą rodzice zawodnika ENCE, to doświadczenie, jakiego nie przeżyłam na najlepszych meczach siatkówki czy piłki nożnej. Dlaczego ta impreza tworzy niemal mistyczny obraz esportu? Michał „Carmac” Blicharz, jeden z organizatorów IEM Katowice, powiedział, że chodzi o poczucie wspólnoty, niezależnie od tego jak wyglądasz czy jakiego wyznania jesteś.

- Pamiętam, 2014 rok, wyprzedaliśmy bilety. 15 minut przed rozpoczęciem imprezy zobaczyłem ogromny tłum siedzący w Spodku, facet z ochrony powiedział mi, że powinienem wyjrzeć na zewnątrz. A było wtedy -20 stopni, a tysiące ludzi stało w ogromnej kolejce by wejść do środka. Wtedy liczby, przestały być liczbami, a stały się realnymi ludźmi. To był niezwykle poruszający moment – wspomina Carmac.

- Dla mnie esport, to indywidualności - Blicharz pokazuje zdjęcie Li "Oliveira" Peinana, który w ubiegłym roku został mistrzem StraCrafta 2. Chińczyk w wielkim finale pokonał Cho "Maru" Seong-ju. To były pierwsze międzynarodowe zawody StarCrafta, które wygrał chiński zawodnik esportowy i w ogóle pierwszy międzynarodowy turniej tego zawodnika.

- Wygrał wszystko i wszyscy płakali, bo to była wspaniała historia – tłumaczy Blicharz.

Pirotechniki na IEM Katowice nie powstydziłby się Rammstein

Żeby zrozumieć fenomen Intel Extrem Masters w Katowicach, trzeba sobie uświadomić, że to najstarszy i najbardziej prestiżowy turnieju dla profesjonalnych graczy, który odbywa się w Europie, Azji i Ameryce Północnej, z pulą nagród wynoszącą ponad milion dolarów na sezon. Co roku IEM ogląda 55 milionów widzów w 180 krajach.

Później trzeba uświadomić sobie, że rynek gier komputerowych jest obecnie wart więcej niż rynek muzyczny i filmowy razem wzięte. To właśnie ogromne pieniądze przyciągają młodych ludzi, którzy marzą o karierze profesjonalnych graczy esportowych. Sami zawodnicy mają status gwiazd na miarę Davida Bowiego, Micka Jaggera i wielu innych, którzy muzyką w latach 70. potrafili zmieniać świat. Czy współcześnie na przykład Messiego.

Pirotechniki, która towarzyszy przez trzy dni rozgrywkom, nie powstydziłby się zespół Rammstein, podczas którego koncertów pracuje 12 pirotechników, którzy rozładowują trzy tiry fajerwerków i odpowiadają za efekty specjalne.

Każdy, kto wchodzi do Spodka po raz pierwszy na IEM, patrzy i nie dowierza. Nagle w głowie wybuchają wszystkie styki, kiedy widzi produkcję niczym z amerykańskich filmów i oświetlony puchar na postumencie na samym końcu ogromnej sceny.

- Siłą sukcesu są emocje, które da się wyczuć od każdego kibica, który tutaj przyjeżdża. To fani związani z tą dziedziną od lat – mówi Aleksandra Zwierzyńska.

Katowicki Spodek i publiczność, niosą graczy CS2

A wierzcie mi, można się mocno zaskoczyć tym, ile emocji potrafi wyzwalać gra wśród kibiców i tych, którzy po raz pierwszy odwiedzają tak gigantyczną imprezę.

- Spokojnie emocje, które towarzyszą esportowi, możemy porównać do tych towarzyszących tradycyjnemu sportowi. Różnią się tylko tym, że tu mamy zawodników grających na mapach – tłumaczy Zwierzyńska.

- To dla tych graczy kibice przyjeżdżają do Katowic. To ich chcą oglądać. Tak było podczas pierwszego dnia tegorocznej imprezy. Emocje były ogromne. Pełny Spodek, bo po raz pierwszy od 8 lat, mogliśmy ponownie oglądać Polaków na scenie. To absolutnie historyczny moment. ENCE ma prawie całkowicie polski skład – dodaje.

Turniej główny to jedno, ale w Międzynarodowym Centrum Kongresowym podczas IEM Expo, można było spotkać wiele znanych twarzy z YouTube i nie tylko. Obecni byli m.in. Jarek “Pasha” Jarząbkowski, Piotr “Izak” Skowyrski, czy Karolina Brodnicka bardziej znana jako "Nieuczesana".

Spotkania z ludźmi ze świata gamingu to wisienka na IEM-omym torcie. Ale też można było brać udział w mini-turniejach i poczuć się jak zawodowy gracz turnieju CS, League of Legends czy EA SPORTS FC™ 24.

Ozdobą IEM w katowickim Spodku jak zawsze byli cosplayerzy. Ich dopracowane w najmniejszych szczegółach stroje przyciągały wzrokiem każdego, kto pojawił się w e-sportowym sercu Górnego Śląska.

Wróćmy jednak do Spodka. Nim wystartuje turniej publiczność już rozgrzewa gardła i clappersy, które organizatorzy układają na każdym z krzeseł. Wystarczy nadmuchać i energicznie uderzać jedną dmuchaną pałeczką o drugą. Nawet nie przypuszczacie, ile to może robić hałasu i w ogólnym odbiorze powodować ciary. A jak już siedzisz między 9 tysiącami osób, które żywo reagują na to, co dzieje się na mapach zawodników, to już wiesz, że tej imprezy nie zapomnisz długo.

Najlepszą drużynę rozgrywanego w Katowicach turnieju Intel Extreme Masters poznaliśmy w niedzielę. Naprzeciw siebie stanęły Team Spirit i FaZe Clan prowadzony przez polskiego trenera Filipa "NEO" Kubskiego. Lepszy okazał się zespół pod serbską banderą, który po zaciętej walce pokonał w grze Counter Strike 2 swojego rywala zgarniając okazały puchar oraz nagrodę pieniężną w wysokości 400‬ tys. dolarów.

W turnieju Starcraft II wygrał reprezentant Finlandii - Joona "Serral" Sotala. To drugi przypadek w historii, kiedy wygrywa gracz spoza Korei, choć było blisko, ale Cho "Maru" Seong-Ju musiał uznać wyższość rywala w finale turnieju.

A teraz sięgnijcie pamięcią do piątkowego meczu Legii Warszawa z Ruchem Chorzów, albo do jakiegokolwiek innego meczu. Przypomnijcie sobie, jak wracają z nich kibice.

A teraz wróćcie do IEM, gdzie na widowni siedzą obok siebie ludzie z całego świata, różnych wyznań, różnych poglądów i kibicują swoim ulubieńcom. Gdy konfetti opadnie, a pirotechnicy nie będą już mieli czym dawać do pieca, oni wrócą do hoteli i swoich domów z pewnością, że nikt tego wieczoru nie dostanie w „ryj”. I to jest właśnie kwintesencja kibicowania i esportu.

Sonda
Jak często grasz w gry komputerowe?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki