Jak można tak zaniedbać psa?! Cegiełka była wycieńczona i miała dwa ogromne guzy! [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]

2018-12-14 11:32

Właściciele nie zabrali jej do weterynarza, bo zabrudziłaby im samochód... Pod opiekę Fundacji Jestem Głosem Tych, Co Nie Mówią trafiła Cegiełka. Pies był skrajnie wycieńczony, wymagał natychmiastowej pomocy weterynarza, bał się ludzi. Jak przyznają pracownicy fundacji, pies czekał na śmierć.

"Łzy same napływają do oczu... słowa klucze to: łańcuch, ból, cierpienie, guzy, ogromna sącząca się rana, apatia, oczekiwanie na śmierć, niechęć do życia i ludzi, głód, stary zardzewiały pasek ocierający o otwartą ranę, śmiejący się właściciele..." - tak interwencję w Stanowicach opisują pracownicy Fundacji Jestem Głosem Tych, Co Nie Mówią. Do pod ich opiekę trafiła Cegiełka.

Stan psa jest bardzo poważny. Rana nie zagoiła się od pół roku, a właścicielka polewała ją jedynie wodą utlenioną. Właściciela zapytana przez pracowników fundacji, dlaczego nie zawiozła psa do weterynarza odpowiedziała, że zabrudziłby jej samochód.

W środę, 12 grudnia, Cegiełka przeszła operację usunięcia guza, którego średnica miała kilkanaście centymetrów. "Malutka budzi się do nowego życia, jest waleczna i dzielna choć ciągle bardzo słaba" - napisała fundacja na swoim Facebooku. Trwa zbiórka funduszy na leczenie Cegiełki. Każdy może pomóc ją uratować.

Czytaj także: Drzewa zdradziły, jak w Katowicach zmieniał się klimat na przestrzeni ostatnich 500 lat! [AUDIO]

Zobacz TO WIDEO:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki