czołg t-72, Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy, broń, wojsko

i

Autor: Tomasz Żak/UMWŚ

Kolejny lifting wysłużonego T-72. Bumar-Łabędy mają zamówienie na 6 lat

2019-07-22 16:19

Polskiej armii w ciągu 6 lat przybędzie 318 zmodernizowanych czołgów czołgów podstawowych T-72, a Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy będą miały zlecenie wartości 1,75 mld zł. W poniedziałek (22 lipca) w gliwickim przedsiębiorstwie przemysłu obronnego podpisano umowę na modernizację czołgów, których rodowód sięga początku lat 70. W Bumarze byli m.in.: premier Mateusz Morawiecki i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.

– Ta umowa daje możliwość rozwijania umiejętności i zachowania miejsc pracy dla ponad tysiąca pracowników i firm współpracujących. Ten wielki kontrakt pozwala budować kompetencje i specjalizacje we współpracy z armią i ośrodkami akademickimi. To milowy krok w stronę odbudowy potencjału polskiej armii – podkreślił premier. A minister obrony tłumaczył: – Priorytetem rządu jest bezpieczeństwo państwa i miejsca pracy. Zależy nam na zrównoważonym rozwoju i podniesieniu kompetencji obronnych wojska polskiego. Dzięki remontowi i modernizacji czołgi zostaną wyposażone w nowoczesne przyrządy celownicze, nawigacyjne, obserwacyjne, a także w nowoczesną łączność cyfrową.

Wojsko Polskie ma na stanie (dane z 2018 r.) 1085 czołgów (w czynnej służbie ok. 850). I pod tym względem zajmowaliśmy 22. miejsce w światowej statystyce. Większość z pancernej floty stanowią postradzieckie T-72 (w użytkowaniu u nas od 1978 r.) oraz już wcześniej zmodernizowane przez naszych inżynierów konstrukcje, czyli PT-91 Twardy (233 sztuki). T-72 swoje lata świetności ma za sobą. Dwie wojny z Irakiem pokazały, że w zderzeniu z amerykańskim M1 Abrams, są to już mocno przestarzałe czołgi. Ich modernizacja (pancerz reaktywny, systemy kierowania ogniem, wymiana amunicji na bardziej penetrującą itd.) zmniejsza te dysproporcje, ale nie może spowodować, że na współczesnym polu walki nawet zmodernizowany T-72 jest względnie równorzędnym przeciwnikiem dla rosyjskich T-90, nie wspominając już o jeszcze nieprodukowanym rosyjskim czołgu Armata.

„To beznadziejny pomysł, ewidentna ukryta dotacja dla Bumaru. Węgry za 565 mln dolarów kupiły 44 Nowe Leopardy 2 A7+ plus 24 samobieżne haubice PzH 2000. Po cholerę modernizować czołgi, którymi i tak nikt nie będzie jeździł? Tylko 21 Brygada jest czynną brygadą, 20 i 34 są skadrowane. Reszta czołgów nie ma nawet przydziału. Pobór skończył się 10 lat temu. Kto niby obsłuży te czołgi w czasie wojny - terytorialsi? A same czołgi nadają się co najwyżej na defiladę w Katowicach” - czytamy w fachowym komentarzu umieszczonym w portalu wnp.pl.

Trzeba jednak podkreślić, że w Gliwicach minister Błaszczak zapowiedział, że Wojsko Polskie dostanie nowe czołgi. Czy to będą polskie konstrukcje, czy maszyny kupione u zewnętrznych producentów, to się okaże. Jak na razie rząd idzie w kierunku pierwszego rozwiązania. I zdania co do słuszności tej drogi są, oczywiście wśród ekspertów, podzielone. Faktem jest, że poza Chinami i Rosją, nikt nie produkuje czołgów w 100 proc. z własnych komponentów. Nawet słynny Abrams ma... niemiecką armatę. Na koniec dodajmy, że Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy wchodzą w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która skupia w całym kraju ponad 60 spółek i zatrudnia ponad 17,5 tys. pracowników. I jest to jeden z największych koncernów obronnych w Europie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki