Mieszkanka Świętochłowic przeżyła traumę podczas masażu

i

Autor: pixabay.com

Masowali ją NAGĄ na oczach sąsiada! Tego było za wiele. Dostała spore odszkodowanie

2021-02-03 7:58

Nawet z sesji terapeutycznej można wyjść z... traumą. Przekonała się o tym 48-letnia mieszkanka Świętochłowic, która udała się na masaż i terapię manualną kręgosłupa do świętochłowickiej poradni. Kobieta do tej pory nie może uwierzyć w to, co tam się działo. Musiała rozbierać się na oczach wielu mężczyzn, bowiem w budynku nie było żadnego pomieszczenia, w którym można byłoby spokojnie przygotować się do masażu. - Czułam się zażenowana, upokorzona - opowiada.

O sprawie informuje Gazeta Wyborcza. Pani Ewa (48 l.) zmaga się z bólem kręgosłupa. Jej lekarz skierował ją do poradni przy ul. Zubrzyckiego w Świętochłowicach. Tam miała przejść serię masaży i i terapię manualną kręgosłupa. Po roku oczekiwania wreszcie znalazła wolny termin i przybyła do poradni. Tej wizyty nie zapomni do końca życia. - Skierowano mnie do dużej, ogólnej sali do ćwiczeń, w której byli sami mężczyźni. Pani rehabilitantka pokazała mi kozetkę. Usłyszałam, że mam zdjąć bluzkę, położyć się i rozpiąć stanik. Zapytałam, gdzie mam się rozebrać? Rehabilitantka odpowiedziała, że tutaj. Wzbraniałam się, ale usłyszałam, że nie ma innej sali, są problemy kadrowe, a ona nie może zostawić innych pacjentów. Zacisnęłam zęby i położyłam się na tę kozetkę. Leżałam z gołymi plecami, a obok ćwiczył akurat jeden z moich sąsiadów. Czułam się zażenowana, upokorzona  - wspomina na łamacz Wyborczej.

Zobacz także: Pierwszy zaszczepiony senior dzieli się traumatycznymi przeżyciami. Jego historia ściska za serce

Kobieta opowiedziała kierownikowi placówki o swoich przeżyciach. Ten zaoferował jej osobny pokój do masażu, który okazał się być... jego gabinetem. - Drzwi były ciągle otwarte, wciąż wchodzili jacyś ludzie - opowiada pani Ewa. Już nigdy nie postawiła stopy na terenie poradni. Skierowała sprawę do Rzecznika Praw Pacjenta, który przesłał pismo do świętochłowickiego ZOZ. Kobieta dowiedziała się od przedstawicieli poradni, że "szuka afery tam, gdzie jej nie ma". I że mogła poprosić o parawan (choć sama takowych w poradni nie widziała). W końcu udało się jej zdobyć kartę zabiegową, na której były odnotowane jej uwagi. Gdy zapoznał się z nią Rzecznik Praw Pacjenta, natychmiast podjął interwencję.

Zobacz także: Radny z Tychów śpiewał "Je**ć PiS" z serduszkiem WOŚP na koszulce! Potem zrobił coś okropnego

Sprawa zakończyła się w... sądzie! Kobieta otrzymała 2,5 tysiąca złotych odszkodowania. Dodatkowo otrzymała przeprosiny od przedstawicieli Zakładu Opieki Zdrowotnej w Świętochłowicach. Wyrok zadziałał, bowiem w poradni urządzono dwa pomieszczenia, w których zapewniono intymność pacjentom. A dodatkowo w strefie wspólnych ćwiczeń znalazły się parawany.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki