Wstrząsające ustalenia

Strzelanina pod Częstochową. Myśliwy chwycił za broń, dwie osoby nie żyją. Znowu pojawia się ten motyw

Prokuratura Rejonowa w Myszkowie wszczęła śledztwo w sprawie sobotniej (16.09.2023 ) strzelaniny we wsi Podlesie pod Częstochową. Paweł P. (+52 l.), z zamiłowania myśliwy, strzelił do 44-letniego Arkadiusza N. znanego jako "Słoń" lub "Słonik". Wiele wskazuje na to, że motywem zbrodni była kobieta.

Strzelanina pod Częstochową. Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie

W poniedziałek, 18 września Prokuratura Rejonowa w Myszkowie wszczęła śledztwo w sprawie sobotniej strzelaniny we miejscowości Podlesie pod Częstochową. Prokurator zlecił także sekcję zwłok, która ma się odbyć w środę, 20 września w Zakładzie Medycyny Sądowej w Katowicach.

Przypominamy. W sobotę, 16 września, ok. 10 policjanci z komisariatu w Koniecpolu pojechali do Podlesia, gdzie przy ul. Głównej świadkowie zauważyli mężczyznę z obrażeniami głowy i brzucha. Wezwany na miejsce lekarz, po próbie reanimacji, stwierdził zgon mężczyzny. Okazał się nim 52-letni mieszkaniec powiatu częstochowskiego. Mężczyzna był myśliwym i budowlańcem.

Sprawdzając pobliską posesję policjanci znaleźli za garażem zwłoki drugiego mężczyzny, miał obrażenia klatki piersiowej. Jak później ustalono, to 44-letni Arkadiusz N. W wyniku przeprowadzonych przez prokuratora oględzin zwłok stwierdzono, że prawdopodobną przyczyną obrażeń obu mężczyzn jest oddanie strzałów z broni palnej.

- Ze wstępnych ustaleń śledztwa, które poczyniono na podstawie analizy zabezpieczonych dowodów, oględzin zwłok, a także przesłuchanych dotychczas świadków wynika, że 52-latek przyjechał na posesję należącą do Arkadiusza N., gdzie oddał do niego dwa strzały z broni myśliwskiej, którą posiadał legalnie, następnie odebrał sobie życie używając tej samej broni - przekazał prok. Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

52-latek strzelał z tzw. kniejówki – jednego z najczęściej używanych rodzajów broni myśliwskiej, ma ona mniejszą długość niż sztucer czy dubeltówka.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że do tej zbrodni doszło na tle osobistym. 

Obaj panowie się znali. Firma Pawła P. wybudowała dom, należący do Arkadiusza N., przed którym doszło do krwawej rozprawy. Jednak to nie wzajemne rozliczenie z inwestycji było przyczyną tragicznego końca obu mężczyzn. - Ta tragedia, to wszystko, to przez kobietę - wyłkała tylko matka zamordowanego Arkadiusza N. i umilkła.

Jak ustaliliśmy chodzi o żonę zastrzelonego gangstera, Bernardę N. A początek tragedii przypada na czas, gdy firma P. wznosiła domek w Podlesiu dla N. i jego małżonki. Sam "Słoń" był jeszcze w więzieniu, a tymczasem Paweł P. i Bernarda N. poczuli do siebie miętę.

Sprawy nabrały rozpędu, gdy Arkadiusz N. opuścił mury zakładu karnego. Wrócił do nowego domku i dość szybko zorientował się, że żonę może łączyć z budowlańcem z Aleksandrowa coś więcej niż przyjaźń. "Słoń" zadziałał, tak jak potrafił - dotkliwie pobił Bernardę. Ta poskarżyła się Pawłowi P.

Ostatni akord tragedii jest najbardziej tajemniczy. P. przyjechał do N. Jak przebiegało spotkanie, o czym rozmawiali, już się zapewne nie dowiemy. Prawdopodobnie po mniej lub bardziej burzliwej wymawiane zdań Arkadiusz N. zostawił Pawła P. i szedł do domu. Być może wcześniej go pobił. Po chwili dosięgły go dwie kule wystrzelone ze sztucera. Trafiły w plecy. Potem Paweł P. sam wymierzył sobie sprawiedliwość. 

Śledczy będą potrzebowali opinii balistycznej,  badań DNA, a także zeznań świadków.

To była największa masakra w polskiej policji. Wielka strzelanina w Magdalence pod Warszawą
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki