Oburzająca sprawa!

Tak Dawid S. zachowywał się w sądzie. Szokujące słowa do zastraszonej byłej żony. "Spotkamy się"

Dawid S. to kanalia do kwadratu. Najpierw maltretował swoją żonę Kamilę, a kiedy kobieta odnalazła szczęście u boku Wojtka, omal go nie zamordował. Recydywista stanął znowu przed sądem podczas rozprawy apelacyjnej w czwartek, 21 lipca. Jego zachowanie pozostawiało wiele do życzenia.

Pani Kamila Pall żyła z diabłem pod jednym dachem przez 14 lat. Dawid S. urządził z jej życia prawdziwe piekło. - Stosował przemoc fizyczną i psychiczną. Na początku, jak mnie uderzył, to na drugi dzień przepraszał. Później bił coraz mocniej i częściej. Każde nerwy na mnie wyładowywał - wspominała jakiś czas temu rozmowie z nami. Jej mąż za bójki, pobicia i groźby trafił do więzienia, a pani Kamila odetchnęła z ulgą. Ułożyła sobie życie u boku Wojtka.

Wściekły Dawid S. dowiedział się o wszystkim. W skandalicznych okolicznościach wyszedł na przepustkę. Pojechał do domu Wojciecha we Wręczycy Wielkiej. Tam na oczach trójki dzieci zmasakrował ukochanego swojej żony razem z bratem, Grzegorzem. - Wbił mu nóż w płuco, roztrzaskał butelkę na głowie. Jak się przewrócił, to go kopali, katowali. Pocięli usta, plecy - wspomina dramat Wojtka Kamila. Dzięki poświęceniu lekarzy udało się go uratować.

SZCZEGÓŁY: Dawid groził, że po wyjściu na wolność ich wykończy. „Jak wyjdę, to was wszystkich za…ę”

Skandaliczne zachowanie oskarżonego

Prokuratura uważała, że Dawid S. chciał zabić Wojtka. Tymczasem sąd skazał go na 6 lat więzienia, uznając popełnione przestępstwo za pobicie. Brat S. dostał cztery lata więzienia. W czwartek, 21 lipca odbyła się rozprawa apelacyjna. Tym razem Dawid S. został skazany na karę łączną 9 lat więzienia. Zmieniono kwalifikację czynu na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonego. Zachowanie oskarżonego podczas rozprawy było skandaliczne.

Zaraz po wygłoszeniu wyroku odwrócił się do byłej  żony i powiedział: Spotkamy się. Będziemy się widzieć. Cały czas odwracał się w jej kierunku. Mimo, iż policjanci go uspokajali, a sąd pouczał, mężczyzna nie przestał komentować wyroku. W końcu został wyproszony z sali. - W ogóle nie chce mi się z Wami gadać, tępaki - rzucił przy samych drzwiach.

Czytaj również: Radosław Ś. przyznał się do zabójstwa policjanta. "Wszedł we mnie diabeł". Uśmiechał się podczas pierwszej rozprawy

Sonda
Czy umiesz bronić się przed napaścią?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki