KWK Manifest Lipcowy_stan wojenny_pacyfikacja

i

Autor: IPN

To tutaj władza ludowa po raz pierwszy w stanie wojennym użyła broni

2019-12-15 15:34

38 lat temu w kopalniach, będących dziś w strukturze Jastrzębskiej Spółki Węglowej, Milicja Obywatelska przy wsparciu Wojska Polskiego, stłumiły strajki ogłoszone po wprowadzeniu stanu wojennego. W kopalni „Manifest Lipcowy” (dziś „Zofiówka”) pluton specjalny ZOMO otworzył ogień do strajkujących. To było ostrzeżenie dla strajkujących w innych kopalniach.

Doszło do tego 15 grudnia 1981 r. Do pacyfikacji kopalń 12 kompanii różnych pionów Milicji Obywatelskiej dysponujących 4 armatkami wodnymi oraz 15-osobowego plutonu specjalnego ZOMO, a także kompanii czołgów Wojska Polskiego (30), i batalion piechoty zmotoryzowanej z 15 wozami opancerzonymi. W sumie kopalnie pacyfikowało 1,7 tys. uzbrojonych ludzi. Specpluton ZOMO, taki odpowiednik współczesnego oddziału antyterrorystycznego, o 11:45 zaczął strzelać do górników. Stało się to po tym, jak strajkujący odparli szturm oddziałów Milicji Obywatelskiej, ZOMO i wojska. Czterech górników zostało rannych: Zdzisław Kraszewski, Franciszek Gąsiorowski, Bogusław Tomaszewski, Czesław Kłosek. Dopiero po 1989 r. ustalono, że komandosi z ZOMO wystrzelili do górników 57 pocisków

„Kiedy jeden z czołgów rozbił barykadę, wjechał do środka i wieżyczką skierował ogromną lufę na nas, mimo mrozu naprawdę zrobiło mi się bardzo ciepło. Całe szczęście wojskowi nie strzelali z tego czołgu, strach pomyśleć, czym by się to skończyło. Później nastąpiła akcja, która mnie wydawała się trwać trzy minuty, ale trwała pół godziny. Obydwie strony miały przed sobą respekt, my przed ich uzbrojeniem, a oni przed naszą liczebnością i determinacją. My krzyczeliśmy i śpiewaliśmy, kilka razy udało nam się ich wypchnąć z terenu kopalni” – wspominał w 2016 r. w wywiadzie dla PAP dziś 62-letni Czesław Kłosek, który do dziś nosi w sobie pocisk wystrzelony przez zomowca.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki