Ignacy Gogolewski: Uratowałem porzuconego psa

2014-05-29 4:00

Gdy rok temu odszedł Brando, Ignacy Gogolewski (83 l.) odżegnywał się, że już nie przygarnie żadnego psa. Ale życie napisało dla wspaniałego aktora, niezapomnianego Antka z "Chłopów", inny scenariusz. Od kilku tygodni jest właścicielem znalezionego w lesie Morusa. To teraz najszczęśliwszy pies na świecie. - Cały czas się uśmiecha - stwierdza z powagą pan Ignacy w rozmowie z "Super Expressem".

Ignacy Gogolewski znów całe swoje serce oddał zwierzakowi.

- Wszystko to wina dyrektor Krystyny (Jandy, dyrektor warszawskiego Teatru Polonia - red.) - mówi aktor i dodaje: - Pokazała mi zdjęcia błąkającego się psa. Ja nie reagowałem entuzjastycznie, ale kobiety mnie spacyfikowały, tzn. pani Krystyna, jej córka Marysia i moja Ewa. Poddałem się, powiedziałem: "Tak pięknego goldena dawno nie widziałem". Bo to jest niewątpliwie dominacja goldena - mówi z dumą o Morusie Ignacy Gogolewski.

Zobacz: Wydry grają na KEYBOARDZIE. Całkiem nieźle im to wychodzi! [WIDEO]

Ta historia jest niezwykła, psa znalazła w lesie Maria Seweryn (39 l.), aktorka, córka Krystyny Jandy (62 l.). Podobno, tak ludzie mówili, błąkał się tam od roku. Zabiedzonego zawiozła do weterynarza. Jej, mamy dom... i tak już pełne są zwierząt, więc trzeba było znaleźć mu nową dobrą rodzinę. Pan Ignacy uległ. Od pierwszych dni maja pies mieszka w Warszawie.

- Tu wszystko jest dla niego nowe, samochody, chodnik... Ale Morus jest mądry, grzeczny, nauczył się siadać, bo wcześniej nie umiał... Uczę go szczekać, bo nie szczeka. Ale nagrody robią swoje... Pasujemy do siebie charakterologicznie. Gdybym teraz miał ujarzmiać jakiegoś dużego niespokojnego psa, nie dałbym rady - mówi aktor. - Podejrzewam, że Morus miał właścicieli, którzy jakąś naukę mu wpoili. Nie wiem, co się stało, że się go pozbyli? - dziwi się aktor.

Pan Ignacy nie chce dłużej się nad tym zastanawiać. On pokochał psa całym sercem.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki