Nie śpię bo karmię nietoperza

2009-03-27 8:00

Od chwili, gdy Andrzej Miozga (44 l.) tuż po narodzinach prześlicznego nietoperza we wrocławskim zoo przeciął jego pępowinę - praktycznie nie opuszcza swojego pupila na krok.

Z godną podziwu troską i poświęceniem, niczym najwspanialsza matka, pan Andrzej opiekuje się miesięcznym zwierzakiem. Bez względu na porę dnia czy nocy zawsze co dwie godziny mężczyzna karmi odrzuconego przez matkę ssaka mlekiem z butelki i przytula, by ani przez chwilę jego maleńki nietoperek nie poczuł się osamotniony.

Normalnie nietoperz zaraz po urodzeniu powinien złapać się swojej wiszącej do góry nogami matki i przyczepić się do niej, żeby nie spaść. Dramat rozpoczął się, gdy maluchowi ta trudna sztuka się nie udała i runął wprost na podłogę. Jego matka w ogóle nie przejęła się wypadkiem potomka. Wtedy do akcji wkroczył pan Andrzej, szef działu małych ssaków wrocławskiego zoo. - Wyczyściłem, ogrzałem i przytuliłem go - opowiada mężczyzna. - Od tamtej pory jest cały czas przy mnie. W domu, w zoo, nawet w delegacji - wylicza troskliwy opiekun, który za nic ma niedogodności związane z opieką nad noworodkiem. - Zaraz po porodzie maluch musiał jeść co dwie godziny, teraz co trzy. Nie mam więc wyjścia, wstaję w nocy i przygotowuję mleko w małej butelce ze smoczkiem - opowiada pan Andrzej. Potem opiekun delikatnie wyjmuje nietoperza z łóżeczka, otula tetrową pieluchą i bierze na ręce. Wygłodniały maluch chwyta mocno smoczek, butlę oplata skrzydełkami i zaczyna ssać. - Choć taka opieka wymaga naprawdę wiele wyrzeczeń, to będe się nim opiekował jeszcze przez dwa miesiące, do czasu gdy się całkowicie usamodzielni. Za to jemu wszystko zwisa - żartuje pan Andrzej, tuląc do piersi swoje maleństwo.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki