Fokus TV : Lukas Podoliski "Oddam SERCE za tytuł"

2014-06-12 4:00

Dla Łukasza Podolskiego (29 l.) to będą już trzecie mistrzostwa świata. W dwóch poprzednich zajmował z Niemcami trzecie miejsce, ale teraz piłkarz urodzony w Gliwicach liczy na coś więcej. Przed wylotem do kraju kawy "Poldi" wziął udział w nietypowej kampanii reklamowej, trzymając w rękach… serce krowy.

Dla Łukasza Podolskiego (29 l.) to będą już trzecie mistrzostwa świata. W dwóch poprzednich zajmował z Niemcami trzecie miejsce, ale teraz piłkarz urodzony w Gliwicach liczy na coś więcej. Przed wylotem do kraju kawy "Poldi" wziął udział w nietypowej kampanii reklamowej, trzymając w rękach… serce krowy.

- Hasłem tej kampanii są słowa "oddam serce za sprawę", w tym przypadku za tytuł. Uważasz, że Niemcy mają realne szanse na wygranie mistrzostw świata?

- Oczywiście, że tak. Przecież nie powiem, że jedziemy do Brazylii, żeby rozegrać trzy mecze i wrócić do domu. Niemcy zawsze grają do końca i to w podwójnym sensie. W meczu do ostatnich sekund, a w turnieju niemal do ostatniego dnia. Tak było na dwóch ostatnich mundialach, kiedy występowaliśmy w spotkaniach o trzecie miejsce. Byliśmy więc na tych mistrzostwach do końca. Mam nadzieję, że z Brazylii też wrócimy bardzo późno.

- Masz dopiero 29 lat, a to już twoja szósta wielka impreza. Którą najlepiej wspominasz?

- Mam nadzieję, że najlepiej będę wspominał tę, która właśnie się zaczyna (śmiech). Ale tak naprawdę to każdy turniej był z jakiegoś powodu wyjątkowy dla mnie. Zacząłem na mistrzostwach Europy w Portugalii - w 2004 roku. Byłem bardzo młody i bardzo szczęśliwy, że trener zabrał mnie na EURO. Potem były mistrzostwa świata w 2006 roku, też szczególne i to z dwóch powodów. Grałem je w kraju i dla kraju, w którym się wychowałem. Poza tym na tym mundialu graliśmy z Polską, a w moim przypadku to zawsze niezapomniane przeżycie. Potem było EURO 2008 i znów mecz z Polską, w dodatku taki, po którym mówił o mnie cały świat. Strzeliłem wtedy dwa gole dla Niemiec, ale nie okazywałem radości z szacunku do kraju, w którym się urodziłem. No i RPA, trzecie miejsce, czyli znów medal. I jeszcze do tego EURO 2012 w Polsce, czyli tam, gdzie przyszedłem na świat. I jak tu wybrać najbardziej pamiętną imprezę, skoro wszystkie były tak wyjątkowe?

- W Brazylii trafiliście do grupy z Portugalią, Ghaną i USA. Łatwi czy trudni rywale?

- Na mundialu nie ma łatwych przeciwników, tu każdy się chce pokazać, bo wie, że oglądają go miliony ludzi na całym świecie. Ale my nie boimy się nikogo, nawet Portugalii. Zresztą graliśmy z nimi w 2006 roku, w meczu o trzecie miejsce - i wygraliśmy 3:1. Na EURO 2012 Portugalia też przegrała z Niemcami.

- W 2006 roku zostałeś uznany za najlepszego młodego gracza mistrzostw, wyprzedzając Cristiano Ronaldo. Potem jednak kariera CR7 mocno przyspieszyła…

- Wiadomo, to superpiłkarz, ale ja też nie stoję w miejscu. Gram w najlepszej lidze świata, bo za taką uważam angielską. W tym sezonie udało mi się zdobyć Puchar Anglii, pierwsze trofeum Arsenalu od lat. Miałem długą przerwę, bo leczyłem kontuzję, ale sporo było meczów, w których pomogłem klubowi. Pewnie, że jest lekki niedosyt, bo przez wiele kolejek byliśmy liderami, ale teraz w głowie mam już tylko mistrzostwa świata. Wierzę, że wspomniany puchar nie będzie moim jedynym trofeum w tym sezonie, że na mundialu coś jeszcze dołożę.

- O ile pamiętam, na mistrzostwach masz też indywidualny cel. Chodzi mi o bramki.

- Nie wiem, czy to się uda już na mundialu, oby, ale plan mam - dla reprezentacji strzeliłem już

46 goli. Jak najszybciej chciałbym dobić do pięćdziesięciu bramek. Generalnie, patrząc wstecz, myślę, że dużo udało mi się zrobić. Meczów w kadrze też mam mnóstwo, grubo ponad sto. Kto by o tym pomyślał kilkanaście lat temu? A do końca kariery jeszcze daleko. Oby Brazylia była kolejnym pięknym etapem.

Inne polskie akcenty w brazylii:

Mirosław Klose - napastnik reprezentacji Niemiec, urodzony w Opolu, syn piłkarza Józefa i Barbary Jeż, reprezentantki Polski w piłce ręcznej

Chris Wondolowski - napastnik reprezentacji USA, potomek polskich emigrantów, którzy do USA wyjechali w 1935 roku

Daniel Davari - bramkarz reprezentacji Iranu, jest synem Irańczyka i Niemki polskiego pochodzenia

Laurent Koscielny - obrońca reprezentacji Francji mający polskie pochodzenie

Oscar Boniek Garcia - piłkarz reprezentacji Hondurasu. Imię nosi na cześć Zbigniewa Bońka. To dlatego, że ojciec Oscara był wielkim fanem Polaka.

Osman Chavez - obrońca reprezentacji Hondurasu ostatnio wypożyczony do Chin, ale należący do Wisły Kraków.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail

Zobacz też: Fokus TV: I ty możesz zostać kosmicznym podróżnikiem!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki