Seks z humorem? Czemu nie!

i

Autor: Shutterstock

Stosunek przerywany nie uchroni cię przed ciążą!

2015-09-04 4:00

Aż trudno w to uwierzyć, ale, jak wynika z danych, prawie 30 proc. Polaków (niektóre dane podają, że nawet do 70 proc.!) wierzy w skuteczność stosunku przerywanego. Choć, z drugiej strony, biorąc pod uwagę liczbę przypadkowych ciąż, z jakimi do lekarzy zgłaszają się po wakacjach młode dziewczyny, to może nie jest to takie szokujące.

Ten pierwszy ryzykowny raz

Badania naszych seksuologów pokazują, że takim brakiem wyobraźni odznaczają się zwłaszcza ludzie młodzi, w wieku 18-25 lat. Połowa 18-latków, którzy już mają za sobą swój pierwszy raz, doświadczyła go, nie stosując żadnych zabezpieczeń lub jako metodę antykoncepcji wybierając właśnie stosunek przerywany. I ewentualnie potem jeszcze, na wszelki wypadek, coca-colę w roli pigułki "po". Niektórzy mieli szczęście, inni nie. W każdym razie co czwarta kobieta zachodzi w ciążę w wyniku coitus interruptus, czyli stosunku przerywanego.

Tani i łatwo dostępny

Coitus interruptus jako metoda antykoncepcji (dziś powiedzielibyśmy: antyantykoncepcji) znany był zapewne od tysięcy lat. - Prawdopodobnie od tak dawna, jak dawno zauważono, że nie każdy stosunek musi prowadzić do ciąży - mówi seksuolog prof. Zbigniew Lew-Starowicz. - To, że nadal tak wiele osób wierzy w jego skuteczność, jest wynikiem braku edukacji. A to, że niektórym się udało po raz 50., nie znaczy, że uda się i za 51.

Podobno niektórzy traktują taki stosunek jako pewnego rodzaju wyzwanie, grę. Ale czy dla obu stron jest to ta sama gra? Raczej nie. I argument, że jest to tania i łatwo dostępna metoda, nie przekonuje. Tanie i łatwo dostępne, a mniej ryzykowne, są przecież także prezerwatywy.

Ona bez orgazmu, on z nerwicą

Niezależnie od tego, że coitus interruptus nie jest metodą antykoncepcji, to znacznie pomniejsza doznania seksualne. Bo jak tu się dać ponieść pożądaniu, kiedy on skupia się na tym, żeby zdążyć się w porę wycofać, a ona też tylko to ma w głowie. A że orgazm rodzi się w mózgu, orgazmu nie ma. Co najwyżej pojawia się ulga, że jednak zdążył.

Ale brak orgazmu to nie koniec. Zresztą seks bez orgazmu też może być przyjemny. Gorsze są odleglejsze skutki stosunku przerywanego. U kobiety może dojść do trwałych zespołów bólowych miednicy, ciężej przechodzonych miesiączek, zaburzeń nastroju, u mężczyzny do nerwicy, zaburzeń wytrysku, a nawet impotencji.

I z tego, że coitus interruptus to wątpliwa przyjemność, zdaje sobie sprawę całkiem sporo praktykujących taką "antykoncepcję" - ok. 50 proc. mężczyzn i 20 proc. kobiet.

Przerywanie to nie opóźnianie

Bardziej doświadczeni w przerywaniu uważają, że to wyższa szkoła jazdy, bo tak kochają się mistrzowie seksu tantrycznego. Ale to nie tak. Seks tantryczny to technika polegająca na opóźnianiu lub powstrzymywaniu się od wytrysków, a jej celem jest przedłużanie przyjemności dla samej przyjemności, a nie z konieczności. Chodzi więc o to, żeby oboje odczuwali głęboką satysfakcję z seksu, zwłaszcza kobieta, z wielokrotnymi orgazmami. Zbyt częste praktykowanie tej metody też może prowadzić do zaburzeń, ale jeśli już do nich dochodzi, to raczej u mężczyzn. Zresztą niewielu jest takich, którzy uprawiają seksy tantryczny.

Jeśli więc nie planujecie potomka, lepiej zabezpieczajcie się w inny, skuteczniejszy sposób. Dotyczy to także mistrzów w sztuce przerywania.

Zobacz: Powstała Viagra dla kobiet. Niedługo trafi do sprzedaży

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki