Super Fokus: POŻERACZE ŚWIATÓW

i

Autor: Shutterstock

Super Fokus: POŻERACZE ŚWIATÓW

2014-05-15 4:00

Są "żywymi trupami" bardzo masywnych gwiazd. Gwiazdy, które w przedśmiertnym wybuchu, określanym jako wybuch supernowej, nie odrzucają wystarczająco dużo materii i ich masa równa się masie około pięciu Słońc, mają duże szanse, by zakończyć żywot jako czarne więzienia Kosmosu. Do czarnych dziur materia z łapanki trafia na wieczność. Można do nich tylko wpaść, ale wydostać się nie sposób.

Podczas powstawania czarnej dziury po eksplozji masywnej gwiazdy ogromna ilość materii skupia się w stosunkowo niewielkiej przestrzeni. W ułamku sekundy gwiazda zapada się ku swojemu środkowi, a jej grawitacja osiąga tak wielką wartość, że zaczyna pochłaniać wszystko, co znajduje się w pobliżu: mgławice pyłu międzygwiezdnego, gwiazdy, a nawet mniej potężne czarne dziury.

Gęstość czarnych dziur, która "rośnie w miarę jedzenia", jest niewyobrażalna. Centymetr sześcienny czarnej dziury waży wiele miliardów ton. Aby uświadomić sobie, o jaką gęstość chodzi, warto przywołać przykład Ziemi. Nasza planeta, aby osiągnąć pożerające właściwości czarnej dziury, musiałaby skurczyć się do rozmiarów kuleczki o średnicy 5 mm!

Jak wygląda czarna dziura

Czarnych dziur nie można zobaczyć, ponieważ nie emitują światła. Stąd właśnie określenie "czarne". Ani światło, ani żadne inne promieniowanie nie mogą się z nich wydostać, ponieważ są zbyt silnie przyciągane. Jeśli jakikolwiek przedmiot (np. rakieta) chce opuścić Ziemię, musi osiągnąć określoną prędkość, tzw. prędkość ucieczki.

W przypadku czarnej dziury prędkość ucieczki przekracza prędkość światła. Ponieważ nic nie porusza się z prędkością większą niż światło, nic, łącznie ze światłem, nie może czarnej dziury opuścić. Wiadomo jednak, że czarne dziury istnieją, mimo że ich nie widać. Dowodów na nie dostarczają efekty działania grawitacji w ich sąsiedztwie. Wokół posilających się bez przerwy czarnych dziur kręcą się zawsze rozpaczliwe "młyny" wchłanianej materii. Zanim znajdą się w mrocznej gardzieli, wypromieniowują fale widzialne i niewidzialne, np. promieniowanie radiowe, rentgenowskie i gamma. Zwłaszcza promieniowanie rentgenowskie jest ostatnim przedśmiertnym spazmem materii, która wpadając do wiru-pułapki, rozgrzewa się do olbrzymiej temperatury. Ta energia jest wypromieniowywana właśnie jako promienie X.

Zobacz: Super Fokus - STARY, co u ciebie?

Jest czy nie ma dziury w całym

Spór o czarną dziurę między dwoma słynnymi astrofizykami Stephenem Hawkingiem i Kipem Thornem trwał ponad 15 lat. Hawking twierdził, że obserwowane na niebie źródło promieni Roentgena zwane Cygnus X-1 jest oznaką obecności czarnej dziury. Thorn był przeciwnego zdania. W końcu jednak uznał rację kolegi, fundując mu z tej okazji roczną prenumeratę "Penthouse'a", o to bowiem panowie się założyli.

Świat przekonał się wówczas, że poza fizyką fizyków interesuje fizyczność. Co ciekawe, niedawno Stephen Hawking zwątpił we własną teorię, czyli w to, że z czarnych dziur nic nie może się wydostać. Wysunął przypuszczenie, że wyrok materii i energii, które trafiły do więzienia czarnych dziur, nie jest dożywotni. Po chwilowym, trwającym czasem miliardy lat, przetrzymaniu miałyby być z powrotem uwalniane w przestrzeń. Z tego powodu zasugerował nawet złagodzenie nazewnictwa. Zamiast określenia "czarna dziura", kojarzącego się z przyskrzynieniem na wieczność, proponuje używać nazwy "szara dziura". Astronomowie wyśledzili do tej pory ponad 30 galaktyk, w których centrach znajdują się wielkie czarne dziury.

Niektóre z nich są niewyobrażalnie ciężkie - mają masę nawet miliardów mas Słońca! W centrum naszej Galaktyki też najprawdopodobniej znajduje się ogromna czarna dziura. Z Ziemi, położonej na peryferiach Drogi Mlecznej, trudno ją wyśledzić. Zasłaniają ją obłoki pyłów, a poza tym, w przeciwieństwie do wielu innych, nasza dziura nie "świeci".

Pożerana przez nią materia nie emituje światła, ponieważ, jak podejrzewają astrofizycy, albo głoduje, albo wciąga wszystko bez strat. Według szacunków, nasza "centralna dziura" ma masę 3-5 milionów mas Słońca. Oprócz niej w naszej Galaktyce jest około 10 milionów dziur pomniejszych. Zdaniem Alberta Einsteina, w czarnych dziurach, w których istnienie wątpił, czas musiałby płynąć dużo wolniej niż na Ziemi. W dodatku nie obowiązywałyby tam prawa geometrii. Np. suma kątów w trójkącie nie równałaby się 180 stopni. Jak stwierdził podczas wykładu, co zresztą wywołało na sali wybuch wesołości, "większość wymiarów straciłaby tam znaczenie"...

Wiadomości se.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki