Wystukają rozmowę palcem

2008-09-23 4:00

Nie słyszą i nie mówią, ale przez słuchawkę dogadają się z każdym. Przedsiębiorca z Rybnika opracował telefon dla głuchoniemych i niedosłyszących. Dla tysięcy osób, które mają kłopoty ze słuchem, ma być to przełomowe odkrycie.

- Technika tak poszła do przodu, że wszystko teraz jest możliwe - uśmiecha się Tomasz Bodach (42 l.) z Rybnika, który swój wynalazek zamierza opatentować. - Głuchoniemi dzięki temu telefonowi będą mogli bez problemu kontaktować się z osobami zdrowymi - zapewnia wynalazca.

Urządzenie, które wymyślił pan Tomasz, jest bardzo proste. To zwykły telefon komórkowy, tyle że wyposażony w minikomputer ze specjalnymi programami. Osoba, która dzwoni do głuchoniemego, mówi do słuchawki. Głos przetwarzany jest w telefonie na tekst widoczny na wyświetlaczu.

Odbiorca czyta, a następnie przy użyciu dwóch czujników w kształcie naparstków, które ma założone na palcach, wystukuje alfabetem Morse'a odpowiedź. Urządzenie przetwarza je na głos, odbierany po drugiej stronie.

- Będą dwie wersje. Głos kobiecy i męski - zaznacza pan Tomasz. - Jestem przekonany, że to będzie prawdziwa rewolucja - dodaje.

Teraz szuka sponsorów

Wynalazek na razie jest na etapie projektu. Aby wykonać prototyp, potrzeba około 100 tys. zł. Przedsiębiorca swym pomysłem chce zainteresować największych operatorów sieci komórkowych w Polsce. Liczy, że już wkrótce znajdzie się sponsor.

- Już zacząłem rozmowy z pewną polską firmą, która ma dobre kontakty w Chinach. To tam powinien być produkowany telefon - uważa Tomasz Bodach. - Jeśli moje plany by się ziściły, to urządzenie nie będzie kosztować więcej niż 1 zł plus abonament telefoniczny - przekonuje.

Osoby, które mają problemy ze słuchem, są zaciekawione wynalazkiem. - Gdybym miała taki telefon, to sama mogłabym pójść na miasto i wszystko załatwić osobiście - mówi językiem migowym Marlena Gruba (27 l.) z Wodzisławia Śląskiego, która straciła słuch jeszcze jako małe dziecko. - A tak to bez pomocy osoby zdrowej jestem często bezsilna - dodaje.

Wielu w wynalazku pana Tomasza widzi szansę na znalezienie pracy dla siebie. - Pracowałem w firmie tkackiej, ale wylali mnie, zanim jeszcze umowa mi się skończyła - miga Marcin Ścigała (24 l.), który jest głuchy od urodzenia. - Ludzie mnie nie rozumieli, a ja nie wiedziałem, o co im chodzi. No to szef postanowił się mnie pozbyć - tłumaczy.

Trzeba znać alfabet Morse'a

Pan Tomasz wie, że jego wynalazek nie nadaje się dla każdego, kto nie słyszy. Problem z jego obsługą mogą mieć starsze osoby. Poza tym trzeba znać alfabet Morse'a.

- Ten ostatni warunek łatwo jest spełnić - uważa pan Tomasz. - Jeśli ktoś zadał sobie tyle trudu, aby nauczyć się języka migowego, to i z alfabetem Morse'a da sobie radę - dodaje z uśmiechem wynalazca telefonu dla głuchoniemych.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki