Według dr. Wiesława Ślósarza, który przeprowadzał badania wśród menedżerów na zlecenie jednej z firm i Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, zjawisko onanizmu w pracy jest powszechne w zakładach, gdzie jest dużo kobiet.
Szef mężczyzna z jednej strony przebywa w towarzystwie atrakcyjnych podwładnych, z drugiej zaś strony obawia się romansu, który mógłby zniszczyć jego życie rodzinne lub doprowadzić do seksskandalu i utraty stanowiska.
- Współczesny szef boi się problemów typu szef - pracownica - wyjaśnia Wiesław Ślósarz.
- Mężczyzna, kiedy zostaje szefem, jest często prowokowany przez kobiety do flirtu, co skutkuje często wzrostem napięcia seksualnego - dodaje Ślósarz.
Jeśli więc szef nagle mówi do sekretarki: "Pani Jolu, proszę mi 15 minut nie przeszkadzać", to znaczy, że kierownik walczy ze stresem. Oczywiście nie wszyscy tak robią. Według badań seksuologa onanizuje się co trzeci menedżer i zjawisko ma tendencje wzrostowe.
W 2001, czyli prawie dziesięć lat temu, onanizm w pracy był raczej rzadki. Ale już w 2003 roku aż 28 proc. kadry menedżerskiej uprawiało onanizm w pracy. Tegoroczne dane mówią już o 33 proc. szefów, którzy tak walczą ze stresem. Według badań masturbacja w pracy często ma też charakter przymusowy i polega na redukcji napięcia związanym ze stresem i konfliktami w pracy.
dr Wiesław Ślósarz (48 l.), seksuolog: Szefowie onanizują się w zakładach, gdzie są kobiety
- Dobrze ustawiony pracodawca, liczący się w środowisku biznesu, który dobrze zarabia, nie może sobie pozwolić na seksualny skandal. W konsekwencji szef wybiera masturbację zamiast romansu, bo ma pewność, że te zachowania w mniejszym stopniu skomplikują mu życie niż potencjalny romans z pracownicą.