ALE GIGANTY! Te karpie nie zmieszczą się w wannie

i

Autor: Archiwum prywatne / Super Express ALE GIGANTY! Te karpie nie zmieszczą się w wannie

ALE GIGANTY! Te karpie nie zmieszczą się w wannie [ZDJĘCIA, WIDEO]

2020-12-09 11:45

Potężne ryby w rękach mistrza! Niesamowite okazy pana Marcina z miejscowości Dąbie na Pomorzu robią ogromne wrażenie. Choć przed Bożym Narodzeniem o karpiach mówią wszyscy, karpiarstwo trzeba uznać za niecodzienną pasję. Widzieliście kiedyś takie olbrzymy? Ważą nawet po kilkadziesiąt kilogramów! Więcej zdjęć znajdziecie w galerii, którą załączamy poniżej.

Pan Marcin Jesiołowski z wędką ma do czynienia już od niemal trzech dekad. Łowienie ryb to jego hobby. Naszego bohatera od dziecka interesowało środowisko wodne. Jako mały chłopiec spędzał czas nad pobliskim jeziorem, gdzie zdobywał pierwsze doświadczenia. Pasja z czasem przerodziła się w zawód. Pan Marcin jest z wykształcenia ichtiologiem. Potężne karpie, które łowi, nie trafiają jednak do wanny i na talerz. Są dokładnie ważone na specjalnych matach, fotografowane, po czym ponownie wypuszczane do jeziora.

Ale giganty! Te karpie nie zmieściłyby się w wannie!

- Prawdziwe karpiarstwo opiera się o zasadę "złów i wypuść" oraz dokłada wszelkich starań o dobro łowionych ryb - tłumaczy pan Marcin Jesiołowski. - Po złowieniu ryby są fotografowane, ważone, opatrzone, a następnie wypuszczane. Łowiska "no kill" dodatkowo uniemożliwiają zabijanie ryb, dzięki czemu mogą one w dalszym ciągu rosnąć i osiągać wielkie rozmiary - opowiada miłośnik karpiarstwa, podkreślając przy tym, że metoda połowu jest jak najbardziej bezpieczna.

Pan Marcin nie ogranicza się tylko do polskich łowisk. Odwiedził już m.in. jeziora we Francji, Czechach, Rumunii, Austrii, we Włoszech, na Węgrzech czy Ukrainie. Za każdym razem towarzyszy mu ta sama ekscytacja. Nigdy bowiem nie wiadomo, ile czasu będzie trzeba spędzić z wędką, by złowić wielki okaz. Gdy był nad Balatonem na Węgrzech, złowił karpia najbardziej imponujących rozmiarów. Ryba ważyła ponad 30 kilogramów! Polowanie na nią trwało aż osiem dni.

- Mimo iż złowiłem ich tysiące, w dalszym ciągu nie mam dość karpiowych zmagań. Na mapie przyszłych wojaży jest jeszcze wiele krajów, gdzie pragnę spróbować swoich sił, zamrozić w pamięci wspaniałe i liczne przygody z tymi jakże walecznymi rybami - opowiada z entuzjazmem pan Marcin.

Celem wypraw jest nie tylko sam połów. Chodzi również o odcięcie się od problemów życia codziennego. Dla wędkarza nie ma nic piękniejszego niż oglądanie z łódki wschodu słońca przy dźwiękach otaczającej natury. Mamy nadzieję, że pan Marcin jeszcze nie jeden raz pobije swoje prywatne rekordy. Trzymamy kciuki!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki