Ryba znaleziona na plaży została dokładnie zmierzona - znaleziony miecznik ma 2, 5 metra długości i waży 96 kg. Rozmiary imponują, ale - jak informują pracownicy Stacji Morskiej z Helu - okaz i tak jest daleki od rozmiarów, jakie potrafią osiągać te drapieżne ryby.
Największe osobniki mierzą nawet ponad 4 metry, a ich waga dochodzi do 540 kg. Duże wrażenie robi też rozmiar samego rostrum, które zwykło nazywać się "mieczem". Wyrzucony przez Bałtyk włócznik ma miecz długości 72 cm. O tym jak rosła jest to ryba świadczy też średnica oka. Przebadany miecznik miał oko średnicy 7 cm.
I choć jest to już trzeci osobnik miecznika, który trafił na Hel, pracownicy Stacji Morskiej i tak niezmiernie cieszą się ze znaleziska. - Dobrze zachowany okaz miecznika z Bałtyku jest dla nauki ciekawym materiałem do badań, pozwalającym rozszerzyć wiedzę o tym gatunku. Może też stać się cennym eksponatem dydaktycznym. Z gipsowej formy ryby zostanie wykonany wierny odlew, zaś szkielet i organy obrazujące jego niesamowite właściwości po wypreparowaniu, przez długie lata będą służyły uczniom i studentom z całej Polski odbywającym zajęcia w helskiej placówce - informują.
O tym, jak ciekawą rybą jest miecznik przekonują sami pracownicy stacji. Ryba-miecz jest nie tylko doskonałym morskim drapieżnikiem, ale i posiada niezwykłe umiejętności. W wodzie osiąga zawrotną prędkość 100 km/h, potrafi też pływać na dużych głębokościach, a swoją ofiarę ogłusza mieczem.
Jak zauważają badacze ze Stacji Morskiej, przyrodniczym fenomenem jest – podobnie jak u tuńczyków i niektórych gatunków rekinów- endotermia, czyli zdolność do wytworzenia i utrzymania temperatury ciała wyższej od temperatury otoczenia. - W ten sposób „podgrzane” oczy i mózg ryby są zdolne do sprawniejszej analizy zmieniających się obrazów dając miecznikom w zimnej wodzie dodatkową przewagę nad swymi ofiarami - dowodzą.
Miecznik nie jest częstym gościem w Bałtyku, nie jest to też jego naturalne środowisko. Zazwyczaj żyje w wodach cieplejszych i bardziej zasolonych od Morza Bałtyckiego. Specjaliści z Helu podejrzewają też, że niesprzyjające warunki i stosunkowo niskie zasolenie Bałtyku mogło przyczynić się do śmierci znalezionej niedawno ryby.