Gdańsk. Profesor z Hiszpanii wpadł do klubu ze STRIPTIZEM! Gorzko tego pożałował

i

Autor: fshoq.com/pixabay

Gdańsk. Profesor z Hiszpanii wpadł do klubu ze STRIPTIZEM! Gorzko tego pożałował

2020-09-08 10:08

Profesor z Hiszpanii w Gdańsku? Nie, to nie kulisy piątego sezonu "Domu z papieru", ale ta historia również jest pełna dramatycznych zwrotów akcji. Jak podaje Fakt 18 sierpnia profesor jednego z uniwersytetów prawa i ekonomii w Grenadzie wpadł do Gdańska. Chciał się zabawić, więc postanowił wpaść z kolegą do klubu ze striptizem. Nie wiedział, że będzie tego srogo żałował.

Gdańsk. Profesor z Hiszpanii poszedł do klubu ze striptizem

Do tego zdarzenia miało dojść 18 sierpnia. Profesor z Hiszpanii wraz ze swoim kolegą wpadli do Gdańska. Tego dnia postanowili napić się alkoholu w jakimś lokalu, ale wiele z nich było zamkniętych. W końcu trafili do Glamour na ulicy Lektykarskiej. To klub ze striptizem. Mężczyzna twierdzi, że to właśnie tam został perfidnie oszukany. - Poszliśmy tam i kupiliśmy coś do picia. Potem kazano mi zapłacić, nie widząc kwoty. Po chwili otrzymałem z banku potwierdzenie opłaty w wysokości 1600 euro. Teraz wiem też, że w pubie zostałem odurzony narkotykami - twierdzi w rozmowie z Faktem.

Mężczyzna zgłosił sprawę na policję. Na miejsce przyjechał patrol. Mundurowi mieli zdaniem profesora z Hiszpanii zlekceważyć sprawę. - Pomimo że powiedziałem, że zostałem okradziony, pokazałem rachunki, to nie podjęli interwencji w klubie, a zamiast tego zatrzymali mnie. Założyli mi kajdanki i wsadzili do radiowozu. Nie powiedzieli koledze, dokąd mnie zabierają. Później zostałem doprowadzony na izbę wytrzeźwień, gdzie dostałem zastrzyk i od tamtej pory wszystko było rozmyte - światła, krzyki i śmiech - relacjonuje dalej.

Jak dodaje w rozmowie z "Faktem" policjanci nie przebadali go na obecność alkoholu, a jednak w protokole znajduje się informacja, iż miał ponad 1,3 promila w organizmie. Dodatkowo twierdzi, że mundurowi nie pozwolili mu pójść do łazienki. Mężczyzna miał być przywiązany pasami do metalowego łóżka. Gdy zaczął sikać pod siebie, stróże prawa mieli się z niego śmiać. Ich zachowanie ocenia jako brutalne i nieprofesjonalne. Cały czas mieli do niego krzyczeć po polsku.

Kilka dni po tym koszmarze Hiszpan postanowił sam załatwić sprawę w klubie Glamour. - Kiedy zjawiliśmy się tam ponownie i poprosiliśmy o zwrot pieniędzy, byli na tyle uprzejmi, że powiedzieli nam, że mają zamiar oddać nam tylko 1000 euro z ukradzionych wcześniej 1600. Powiedzieli, żebym włożył swoją kartę płatniczą do terminala, żeby mogli przelać mi pieniądze. Użyłem trzech kart, ale za każdym razem następowała odmowa. Potem spróbowałem innej karty, na której miałem pieniądze i wówczas zdałem sobie sprawę, że znowu mnie okradziono. Pobrali mi z konta kolejne 1000 euro. W sumie skradziono mi 2600 euro i zostałem bez pieniędzy na powrót do domu. W opuszczeniu kraju pomogła mi ambasada Hiszpanii w Polsce i hiszpański rząd  - twierdzi Hiszpan.

Policja: Działanie policjantów było prawidłowe

Sprawę skomentowała gdańska policja. Stosowne oświadczenie przesłała st. asp. Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

"Informuję, że przebieg interwencji został zarejestrowany przez kamery nasobne policjantów przeprowadzających tę interwencję. Funkcjonariusze 18 sierpnia przed godziną trzecią otrzymali zgłoszenie od 43-latka o tym, że został oszukany w klubie nocnym, w którym się bawił. Na miejsce pojechali policjanci, zastali tam nietrzeźwego zgłaszającego. Mężczyzna nie mówił po polsku, był agresywny i pobudzony, a według świadków, którzy stali przed klubem, chwilę wcześniej rzucał w drzwi lokalu drewnianą sztachetą i krzyczał w kierunku pracowników niezrozumiałe dla nich słowa.

Policjanci dowiedzieli się, że zgłaszający wraz ze swoim znajomym bawił się w lokalu, a po wyjściu z niego wszczął awanturę, ponieważ nie zgadzał się z wysokością zapłaconego rachunku. Interweniujący policjanci z powodu agresywnego zachowania nietrzeźwego mężczyzny oraz ze względu na bezpieczeństwo, zmuszeni byli do założenia mu kajdanek. Mundurowi ze zgłaszającym rozmawiali w języku angielskim, mężczyzna nie był jednak w stanie wytłumaczyć swojego zachowania, bełkotał, chwiał się.

43-latek był na tyle pijany lub odurzony, że nie był w stanie powiedzieć policjantom, jak się nazywa ani podać adresu, pod którym przebywa. Funkcjonariusze ustalili gdzie najprawdopodobniej mieszka zgłaszający, jednak ze względu na to, że w mieszkaniu nie było osoby, która mogłaby zapewnić mu opiekę, zdecydowano o przewiezieniu go do pomieszczenia dla osób nietrzeźwych, ponieważ zachowanie 43-latka zagrażało jego życiu i zdrowiu.

Policjanci podczas interwencji na bieżąco, po angielsku, informowali mężczyznę oraz jego znajomego, o tym, gdzie zostanie przewieziony, kiedy wróci do miejsca zamieszkania i o tym, że po wytrzeźwieniu powinien złożyć zawiadomienie o oszustwie, do którego miało dojść w klubie. W trakcie oczekiwania na przyjęcie do pomieszczenia dla osób nietrzeźwych mężczyzna nie mógł utrzymać równowagi, kładł się na podłogę.

Przed przyjęciem do pomieszczenia dla osób nietrzeźwych mężczyzna został zbadany na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Urządzenie wykazało, że 43-latek ma w organizmie prawie półtora promila alkoholu. Mężczyznę przekazano pod opiekę lekarza dyżurującego i na jego prośbę z powodu agresji 43-latka udzielono asysty podczas badania. Na tym interwencja policjantów została zakończona.

Tego samego dnia przed godziną 17 mężczyzna zgodnie z pouczeniem policjantów przyszedł na komisariat i złożył zawiadomienie o przestępstwie oszustwa, do którego miało dojść w klubie nocnym. Policjanci w związku z zawiadomieniem poprosili go o zgodę na poddanie go badaniu na zawartość narkotyków w organizmie, aby wykluczyć odurzenie mężczyzny. 43-latek nie zgodził się na badanie. Teraz policjanci prowadzą pod nadzorem prokuratury dochodzenie w sprawie oszustwa. Na żadnym etapie interwencji oraz składania zawiadomienia o przestępstwie, mężczyzna nie zgłaszał pretensji na sposób przeprowadzenia interwencji.

Pięć dni później ten sam mężczyzna tuż przed godziną 2 w nocy w to samo miejsce wezwał policjantów i zgłosił im, że został po raz kolejny w tym miejscu oszukany. Mężczyzna był nietrzeźwy, bełkotał, kontakt z nim był utrudniony. Policjanci pouczyli zgłaszającego, by po wytrzeźwieniu złożył zawiadomienie o przestępstwie. Funkcjonariusze przekazali mężczyźnie wezwanie do stawienia się w komisariacie policji, którego odbiór pokwitował. Mężczyzna do tej pory nie złożył zawiadomienia o przestępstwie.

W celu szczegółowego wyjaśnienia okoliczności tej interwencji Komendant Miejski Policji w Gdańsku polecił przeanalizowanie zapisów interwencji z kamer nasobnych policjantów. Analiza tych nagrań wykazała, że działanie policjantów było prawidłowe"

Kluby nocne zmorą Gdańska?

Jak się okazuje przeciwko klubowi Glamour prowadzonych jest siedem postępowań dotyczących oszustwa na szkodę klientów. Jak podaje "Fakt" w mediach w ostatnich latach pojawia się wiele doniesień na temat oszustw. W niektórych przypadkach klienci tracili nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wielu z nich twierdziło, że byli odurzeni narkotykami.

Jak mrozić grzyby?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki