Kazirodczy seks i morderstwa niemowląt. Patologia w domu w Czernikach
Koszmar we wsi Czerniki wyszedł na jaw w piątek, 15 września. W piwnicy domu rodziny G. policjanci znaleźli ciała trzech noworodków. Dzieci pochodziły ze związków Piotra G. z jego córkami – jedno z Sabiną*, dwoje z Pauliną, która ostatnie urodziła kilka tygodni temu. Prokurator postawił 54-latkowi zarzut zabójstwa trzech noworodków i dwa zarzuty kazirodztwa. 20-latka usłyszała zarzuty dotyczące dwóch zabójstw swoich dzieci i kazirodztwa. Sąd aresztował ojca i córkę. Teraz na jaw wychodzą kolejne, szokujące szczegóły dotyczące tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami domu w Czernikach – chodzi o dwoje niepełnosprawnych dzieci Piotra G., które mieszkały razem z nim i jego córką-kochanką.
ZOBACZ TEŻ: Gwałcił córkę i reklamował ją w internecie. "Gorąca laska do wzięcia"
Piotr G. miał trzymać w domu niepełnosprawne dzieci dla pieniędzy
Jak dowiedział się od sąsiadów rodziny G. nasz reporter, Piotr G. trzymał pod swoim dachem niepełnosprawnego intelektualnie syna, Damiana, i córkę Kasię, która urodziła się z zespołem Downa, ale trudno mówić tu o tym, że robił to z ojcowskiej miłości. Mieszkańcy Czernik jasno wskazują, że mężczyzna chciał pobierać za dzieci rentę socjalną i rodzinną. Dzięki tym zasiłkom Piotr G. nie musiał pracować i martwić się o pieniądze. Na co dzień miał nie traktować swoich chorych dzieci dobrze – Damiana wyrzucał z domu, gdy chciał uprawiać seks ze swoją córką, Pauliną. Damian przeszkadzał ojcu potworowi, kiedy ten zaspokajał swoje chore żądze, ale był mu też bardzo potrzebny. Piotr G. nigdy nie pracował, żył z zasiłków na dzieci, ale kiedy dorosły, strumień pieniędzy się skurczył. - Trzymał go, żeby wyłudzać na niego rentę – mówi Marian Pick, wójt gminy Stara Kiszewa. - Jego córkę, Kasię, jakiś czas temu podstępem wyrwaliśmy z domu. Powiedzieliśmy, że będzie miała w jednej z fundacji praktyki i terapię, umieściliśmy ją w specjalistycznym ośrodku – dodaje.
Niepełnosprawne dzieci Piotra G. trafiły do ośrodka
Według informacji mieszkańców wsi, w której doszło do wstrząsającej zbrodni, aktualnie niepełnosprawne dzieci Piotra G. przebywają w specjalistycznym ośrodku. Jak wcześniej pisaliśmy, Piotr G. po wprowadzeniu się na wieś mógł liczyć na pomoc miejscowego księdza. Duchowny przestał jej jednak udzielać, gdy gwałciciel z Czernik odrzucił od niego ofertę pracy i zasugerował, że będzie utrzymywał się z pieniędzy na dzieci. - Duchowny wiedząc, ile jest tam dzieci, w sklepie założył im rachunek i za wszystko płacił. Ksiądz przestał to robić po tym, gdy Piotrowi G. znalazł pracę. On mu wtedy powiedział, że on nie po to tyle robił dzieci, aby pracować. Wtedy ksiądz przestał płacić za to, co on brał ze sklepu - mówi nam jedna z jego znajomych.
Listen on Spreaker.