"Oszuści, złodzieje!", "Poszkodowani, zgłaszajcie się na policję" - takie hasła zdobią okna agencji bankowej przy ulicy Daniłowskiego 2/4 na Bielanach. Oszukani ludzie przychodzą tutaj z nadzieją, że odzyskają pieniądze. Agencja jest jednak zamknięta na głucho.
- Straciłam 700 zł, a niektórzy moi sąsiedzi nawet po 2000 zł - denerwuje się Ewa Grudniak (65 l.). W grudniu opłaciła rachunki za czynsz, telefon i kablówkę. Po dwóch tygodniach przysłano jej przypomnienia o zapłacie. Kobieta odesłała do firm potwierdzenia wpłaty, jednak to nie pomogło. Okazało się, że agencja bankowa nie przelała dalej pieniędzy. Oszukanych w ten sposób jest nawet kilkaset osób, w tym matka wiceburmistrza Bielan. Straty są szacowane na ponad 100 tys. zł. Ludzie są oburzeni, bo nie dość, że stracili ciężko zarobione pieniądze, to musieli jeszcze raz zrobić opłaty, żeby nie odłączono im prądu czy telefonu.
Sprawą przywłaszczenia pieniędzy zajęła się policja. - Każdego dnia zgłaszają się do nas poszkodowane osoby, które są przesłuchiwane. W tej chwili policjanci gromadzą materiał dowodowy, by postawić zarzuty pracownikowi agencji - powiedziała Agnieszka Hamelusz z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Jak ustaliliśmy, osobą podejrzewaną o wyłudzenie jest Marzena D., wieloletnia kasjerka agencji. Jak się okazuje, matka jej męża mieszka na tym samym osiedlu, na którym mieści się placówka. Ludzie codzienne przychodzą pod jej blok i żądają zwrotu pieniędzy.
Zobacz: Warszawa. Dożywocie dla mordercy taksówkarza
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail