Amerykanin Karl Pfeffer gra przed sądem

i

Autor: Marek Kudelski / Super Express Amerykanin Karl Pfeffer gra przed sądem

Sędzia straciła cierpliwość

Amerykanin Karl Pfeffer gra z sądem. Oskarżony o zabójstwo matki został ostro zrugany za jeden gest

2023-03-12 18:33

„Albo jestem winny, albo mniej winny, albo jestem winny kłamstwa, albo małego wypadku, albo tego, że działałem w dużej konspiracji” – takie zdanie przed sądem wygłosił i napisał w oficjalnym wniosku Karl Pfeffer (26 l.), Amerykanin zasiadający na ławie oskarżonych z zarzutem brutalnego zabójstwa własnej matki Gretchen.

To niezwykły proces, ponieważ syn odpowiada za śmierć matki dlatego, że sam opowiedział ze szczegółami jak zabił. Zeznał, że w nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2020 po kłótni z matką o narzeczoną udusił ją poduszką w mieszkaniu na Bielanach, po czym poćwiartował zwłoki, uformował paczki oklejone szarą taśmą i owinięte drucianą siatką i wyrzucił do Wisły w okolicy mostu Piłsudskiego w Nowym Dworze Mazowieckim. Ciała kobiety nie znaleziono. Sędzia Agnieszka Domańska, wiceszefowa wydziału karnego Sądu Okręgowego, będzie musiała wydać wyrok w oparciu o poszlaki.

Jakimi poszlakami na razie dysponuje sąd? Wędkarz, który wyłowił paczkę, wrzucił ją z powrotem do Wisły. Taksówkarz nie pamięta, czy wiózł Karla Pfeffera (udzielił zgody na publikowanie nazwiska i wizerunku) pod most z dziwnie ciężkim bagażem. Żaden z sąsiadów nie był bezpośrednim świadkiem agresji Karla w stosunku do matki. Czy o winie przesądzą ślady, zebrane w mieszkaniu, w którym Gretchen zginęła? Wczorajsza rozprawa zakończyła się wnioskiem Karla do sądu o udostępnienie zeznań, by mógł się do nich odnieść, i niejednoznacznym zdaniem oskarżonego: „Albo jestem winny, albo mniej winny...”. Świadkowie wczoraj (sąsiadka Gretchen i krewny Karla) potwierdzali tylko rodzinny obraz jaki wyłania się z poprzednich zeznań. Mężczyzna mieszkał z matką w Stanach i w Warszawie. Ani na moment nie usamodzielnił się, nie miał stałej pracy. Dla kobiety był jednak oczkiem w głowie.

- Martwiła się, że nie chce się uczyć ani nie ma pracy. Ale potrafiła w śnieżycę, wieczorem ruszyć do sklepu po łososia w promocji, żeby zrobić mu Karlowi na kolację – opowiadała na ostatniej rozprawie przed sądem sąsiadka Gretchen i Karla z osiedla na Bielanach. Przyznała, że widziała siniaki na rękach i nogach Gretchen, ale gdy pytała wprost, czy Karl robi jej krzywdę, ucinała temat. Potwierdziła też, że Gretchen nie lubiła dziewczyny Karla. Uważała, że sprowadza go na złą drogę. Mówiła, że Amerykanka była bardzo wylewna, serdeczna i towarzyska. - Codziennie dostawałam od niej „tysiące” wiadomości o wszystkim – mówiła koleżanka Gretchen. Cisza zapanowała 31 marca…

Na ostatniej rozprawie cierpliwość do oskarżonego straciła sędzia Agnieszka Domańska. - Gdy Karl po zakończeniu przesłuchania pomachał do świadka z okrzykiem „Trzymaj się!” sędzia Domańska zrugała go ostro: „Jeszcze jeden taki gest i zostanie pan wyprowadzony z sali!”. Poskutkowało.

Kolejna rozprawa w poniedziałek 13 marca. Wówczas sąd zacznie przesłuchiwać nagrania ze śledztwa m.in. poszukiwań na Wiśle.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki