- Bardzo dużo dymu było, z komina leciało - powiedział jeden z mieszkańców osiedla położonego przy hucie. Inna z mieszkanek dodała, że na oknach pojawił się osad.
W rozmowie z reporterem Radia ESKA, przedstawiciele huty zapewniają, że nie doszło do żadnej awarii. - To był incydent - mówi Ewa Karpińska, rzeczniczka prasowa huty ArcelorMittal Warszawa. Jak tłumaczy, do elektrycznego pieca - zupełnie przez przypadek - trafił wilgotny złom. - Spowodowało to przelanie się żużla i otwarcia pieca na trzy minuty. Trochę pyłu wydostało się na zewnątrz hali, a stamtąd w powietrze - precyzuje rzeczniczka.
Władze huty podkreślają, że pył nie był toksyczny. Powstaje on w procesie przetapiania złomu w stal.