Dachowanie na Woronicza
Dziś po godzinie 16 na ulicy Woronicza w Warszawie doszło do groźnego wypadku. Jak przekazał mł. asp. Bartłomiej Śniadała z Komendy Stołecznej Policji, zderzyły się dwa samochody osobowe: ford i volkswagen. Jedna osoba została ranna. I nic dziwnego! Auto przekoziołkowało w powietrzu i runęło na dach.
- Poszkodowany został jeden z kierowców. Na miejscu wciąż pracują funkcjonariusze. Będziemy wyjaśniać dokładne okoliczności i przebieg zdarzenia – dodaje policjant.
Zanim na Woronicza dotarły służby, pierwsi na miejscu wypadku byli świadkowie zdarzenia. Ich reakcja zasługuje na ogromne uznanie!
- Warto zaznaczyć, że jako pierwsi pomocy poszkodowanym udzielili świadkowie – chwali mł. asp. Śniadała.
Na miejscu zdarzenia trwają czynności policyjne. Funkcjonariusze ustalają dokładny przebieg i przyczyny wypadku. Na razie nie wiadomo, co było powodem zderzenia.
Woronicza - pechowa ulica
Niestety, to nie pierwszy dramatyczny incydent na ulicy Woronicza. Tym razem nie było ofiar śmiertelnych, ale w sierpniu 2024 roku doszło do prawdziwej masakry. Rozpędzony kierowca samochodu SsangYong potrąci pieszą przechodzącą przez pasy i wjechał w przystanek pełen ludzi. W wyniku tamtego tragicznego zdarzenia zginęły dwie kobiety, a sześć osób zostało rannych, w tym małe dziecko.
W marcu 2025 roku prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko Dominikowi Z., który jest oskarżony o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Ustalono, że Dominik Z. przekroczył dozwoloną prędkość i stracił panowanie nad pojazdem.
- W chwili zdarzenia oskarżony był trzeźwy, nie kierował pojazdem po użyciu środków odurzających, substancji psychotropowych, nowych substancji psychoaktywnych. Pojazd, którym poruszał się oskarżony był sprawny - powiedział wtedy prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Dlaczego doszło do dachowania, co zawiniło tym razem? Na odpowiedź trzeba poczekać.