WARSZAWA: Drogowcy rozgrzebali Kasprowicza i uciekli

2013-01-07 2:00

Kierowcy mają już tego po dziurki w nosie! Przed świętami miał się zakończyć uciążliwy remont ulicy Kasprowicza. Z obiecanek drogowców jednak nic nie wyszło. Zamiast szerokiej dwupasmówki zmotoryzowani mieszkańcy mają do dyspozycji tylko po jednym pasie. Mało tego, nie zanosi się na szybkie skończenie inwestycji, bo po budowie hula wiatr.

- Robotników widzę tu rzadko, ale kiedy już są, ich tempo pracy nie zachwyca - mówi "Super Expressowi" Adam Wójcik (58 l.), mieszkaniec Bielan. Podczas wizyty naszego reportera na placu budowy można było dostrzec tylko kilku panów grzebiących przy studzienkach. Przy ul. Kasprowicza stoi ciężki sprzęt, ale mimo że w ostatnim czasie nie było zbyt dużych przymrozków, nikt nie wylewa ostatniej warstwy asfaltu na nową jezdnię pomiędzy ul. Przy Agorze i Przybyszewskiego. Plac budowy jest kompletnie opustoszały, a inwestycja łapie kolejne dni opóźnienia.

Według pierwszych planów drogowców ul. Kasprowicza miała być szersza już w 2006 roku, kiedy na Bielanach budowano metro. Niestety, wtedy zabrakło funduszy. Kiedy miasto zdecydowało się wreszcie przekazać 26 milionów złotych na budowę dodatkowego pasa, był już rok 2011. Wówczas zapowiadano, że nowa droga będzie przejezdna do końca 2012 roku, a robotnicy znikną tu w połowie grudnia. No i faktycznie zniknęli, tyle że inwestycji nie dokończyli.

W piątek w ratuszu nikt nie wiedział, kiedy wrócą i kiedy kierowcy będą mogli przez ul. Kasprowicza normalnie przejechać. Tomasz Kunert (39 l.), rzecznik miejskiego biura koordynacji inwestycji i remontów, uchylił jednak rąbka tajemnicy. - Kasprowicza chcemy dokończyć w tym roku - mówi. Kiedy to jednak dokładnie nastąpi? Tego już nie powiedział.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki