Godz. 7.01. Na peronie stacji kolejowej Ursus stoją tłumy. Gdy podjeżdża pociąg podmiejski, pasażerowie, przepychając się, ustawiają się przy drzwiach do wagonów. Jednak okazuje się, że i tak nie mogą do nich wsiąść! Wagony przyjeżdżają tak zatłoczone, że tłumy zostają na peronach i muszą czekać na następny pociąg. Chwilę później podjeżdża skład Szybkiej Kolei Miejskiej. Sytuacja jest identyczna. Pasażerom znów nie udaje się wepchnąć do środka wagonu. - To skandal, że nie możemy wejść do pociągu - denerwuje się Grażyna Jabłońska (48 l.), informatyk. - Kolejny raz się nie zmieściłam, spóźnię się do pracy - załamuje ręce.
Kłopot z wyjazdem z Ursusa zaczął się, gdy drogowcy zamknęli biegnący pod torami tunel ulicy Cierlickiej, która jest jedynym połączeniem Ursusa z osiedlem Niedźwiadek. Na czas remontu mieszkańcy dzielnicy zostawili swoje samochody na parkingach i zdecydowali się jeździć do Śródmieścia pociągami. Okazało się, że to wielka pomyłka. - Wsiąść do pociągu o 7 rano? To niemożliwe! Już nieraz spóźniłem się do szkoły przez to, że nie było dla mnie miejsca w wagonie - wścieka się Wojciech Terlecki (18 l.), licealista.
Iwona Musiał, rzecznik prasowy Kolei Mazowieckich, mówi, że rozwiązanie tego problemu jest bardzo trudne. - Nie mamy wystarczającej liczby pociągów, by rozładować ruch na trasie Grodzisk Mazowiecki - Warszawa. Żeby to zrobić, musielibyśmy całkowicie zmienić rozkłady jazdy - wyjaśnia. A to w tej chwili jest niemożliwe. Jak zaznacza Musiał, zmiany w rozkładach będą wprowadzone 15 grudnia. Ale to za późno, bo dzień później zakończy się remont ulicy Cierlickiej i ruch na niej zostanie wznowiony. - Urzędnicy o nas w ogóle nie myślą. Po prostu powinni sami przejechać się takim pociągiem, żeby poczuć gehennę pasażerów - kwituje pasażerka Beata Kobus (25 l.), studentka medycyny.