Na szczęście nikogo nie stratowały. - Wyszedłem ze stodoły i zobaczyłem, jak wsuwają moje marchewki z ogródka. Żona od razu zadzwoniła po straż miejską - mówi Kazimierz Węcławiak (62 l.), gospodarz, który mieszka przy ul. Rosochatej. - Ktoś musiał przerwać kabel od elektronicznego pastucha na pastwisku - tłumaczył Grzegorz Kobiałka (47 l.), właściciel stada. Został pouczony przez straż miejską.
Konie uciekły z zagrody
2009-10-13
3:00
Pięć młodych klaczy przez blisko trzy godziny biegało wczoraj po Wilanowie.