Ćwierć wieku bez odpowiedzi

Kto zastrzelił generała? 25 lat od zabójstwa Marka Papały jest więcej pytań niż odpowiedzi

2023-06-24 5:23

To było wydarzenie bez precedensu. Ani wcześniej, ani później z rąk zamachowca nie zginął wysoki rangą funkcjonariusz policji. 25 czerwca 1998 r. na parkingu przed blokiem przy ul. Rzymowskiego nieznany sprawca podszedł do wysiadającego z samochodu gen. Marka Papały. Padł strzał z bliskiej odległości. Kula trafiła go w głowę, a szef policji zginął na miejscu. Dlaczego mimo upływu 25 lat śledczy nie potrafią rozwiązać tej zagadki?

Zabójstwo Marka Papały. 25 lat błądzenia we mgle

Pod koniec lat 90. gangsterskie porachunki i brutalne egzekucje były na porządku dziennym. Bandyci bezwzględnie wybijali się nawzajem i pozbywali konkurencji. Nigdy wcześniej jednak nikt nie odważył się wziąć na celownik wysokiego rangą funkcjonariusza policji.

Marek Papała urodził się pod koniec lat 60. w w Pruchniku na Podkarpaciu. W 1979 r. wstąpił do Milicji Obywatelskiej. Po kilku latach awansował i zaczął służbie w Komendzie Głównej MO. W międzyczasie skończył prawo. W 1997 r. został komendantem głównym policji, a ze stanowiska został odwołany 29 stycznia 1998 r.

Pół roku później Marek Papała trafił na przyjęcie imieninowe Józefa Sasina, byłego generała Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL. 25 czerwca w imprezie na Wilanowie brała udział jego żona, syn z małżonką i był funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Hipolit Starszak. Na imprezę zaproszony był też znany biznesmen Edward M. To właśnie z nim miał spotkać się Marek Papała. Miał rozmawiać z Edwardem M. w sprawie swojego wyjazdu do USA, gdzie biznesmen mieszkał na stałe. W Stanach Zjednoczonych miał przejść kurs językowy, a potem pojechać do Brukseli i zostać oficerem łącznikowym. Po rozmowie Papała pojechał na Dworzec Centralny odebrać matkę, chwilę po nim z imprezy wyszedł Edward M. Namawiał generała na wspólne wyjście, jednak Papała odmówił. Gdy generał dojechał na dworzec, okazało się, że pociąg się spóźni, więc były szef policji postanowił poczekać w domu na Mokotowie. Przed godz. 22 podjechał swoim daewoo espero pod blok przy ul. Rzymowskiego. Otworzył drzwi, zdążył wystawić z pojazdu jedną nogę. W tym momencie padł strzał z bliskiej odległości. Kula przeszła przez czaszkę na wylot i utkwiła w zagłówku. Generał zginął na miejscu.

Jedynym świadkiem śmierci Papały był Wietnamczyk, który palił akurat papierosa na balkonie. Jak zeznał, do wysiadającego Papały podszedł jakiś mężczyzna ok. 170 cm wzrostu. Mieli zamienić kilka słów, po czym zamachowiec oddał strzał pistoletem ukrytym w reklamówce. Wkrótce na miejscu zjawiła się żona Papały, która spacerowała z psem. Niestety nie zauważyła niczego, co mogłoby pomóc w śledztwie.

Hipotezy śledczych. Jedna mniej wiarygodna od drugiej

Śledczy przyjęli wiele hipotez. Zakładały one m.in. tak nieprawdopodobne rzeczy, jak atak szaleńca i zemstę podwładnego. Śledczy podejrzewali o zamach nawet rodzinę Papały. Doszło do tego, że na jego trumnie zamocowali mikrofony licząc na to, że któryś z członków rodziny powie na pogrzebie słowa, które potwierdzą tę wersję. Nic takiego się nie wydarzyło.

Śledczy przyjęli też tezę, że śmierć miała być... nieudaną próbą kradzieży auta. Oskarżonym w sprawie był Igor Ł. ps. „Patyk”, znany złodziej samochodowy. Zeznał, że widział na miejscu zbrodni Krzysztofa W. związanego z Ryszardem B., bliskim współpracownikiem słynnego gangstera Nikodema Skotarczyka „Nikosia”. W sprawie zeznawał też płatny morderca skazany na dożywocie Artur Zirajewski ps. „Iwan”. Śledczym powiedział, że słyszał, że za zamachem stoją „Nikoś”, Andrzej Z. „Słowik” i Edward M. Polonijny biznesmen M. miał zapłacić za głowę generała 40 tys. dolarów. Prokuratura na podstawie tych zeznań oskarżyła „Nikosia” i „Słowika” o zorganizowanie zamachu. Ta wersja też nie trzymała się kupy, bo „Słowik” uważał „Nikosia” za konfidenta, a 40 tys. dolarów, nawet w tamtych czasach, to dla szefa mafii śmieszne pieniądze za zlikwidowanie generała policji. Amerykański sąd wyśmiał wniosek o ekstradycję M. do Polski uznając zeznania płatnego zabójcy, który „coś słyszał” za żaden dowód. Ryszard B. i „Słowik” zostali uniewinnieni, a Zirajewski zmarł w więzieniu w tajemniczych okolicznościach w 2010 r.

Wiele rzeczy nie zgadzało się też w wersji o nieudanej kradzieży samochodu. Podejrzany był wysoki, a świadek zeznał, że zabójca był średniego wzrostu. Sąd Okręgowy w Warszawie nie pozostawił na tej wersji suchej nitki także z innego powodu. Jaki złodziej strzela właścicielowi w głowę, a potem zostawia samochód? W 2020 r. „Patyk” został uniewinniony, jednak od wyroku odwołała się prokuratura. Sprawa trwa i trafi teraz do Sądu Apelacyjnego.

Jak zeznawali znajomi Marka Papały w filmie „Zabić Papałę” Sylwestra Latkowskiego, były szef policji zachowywał się przed śmiercią bardzo dziwnie. Weekendy spędzał na działce, w towarzystwie miał rozmawiać tak, jakby bał się podsłuchania. Jeszcze pełniąc stanowisko komendanta policji miał zażywać środki uspokajające, bez których nie był w stanie funkcjonować. W ostatnich tygodniach życia miał nieustannie oglądać się za siebie. W tym samym filmie Jan Bisztyga, były oficer SB stwierdził, że za zamachem stoją tajne służby. Wyrok miał zapaść, bo Papała miał rozległą wiedzę na temat nielegalnych biznesów i powiązań mafijnych z politykami. Istnieje podejrzenie, że chciał wszystko ujawnić. - Sąd nie wie, dlaczego zabito generała Marka Papałę - przyznał na jednym z procesów w 2013 r. sędzia. Mimo upływu kolejnej dekady nie dowiedzieliśmy się w sprawie zamachu niczego nowego.

Sonda
Czy kiedyś uda się wyjaśnić zagadkę śmierci gen. Marka Papały?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki