Marzenie odwlekał latami
Jarosław K. (†48 l.) z Międzyrzeca Podlaskiego od 25 lat kierował kilkunastotonowymi ciężarówkami, ale nigdy nie miał czasu, by zrealizować swoje marzenia o kupnie motocykla. Wreszcie, po długich namowach, uległ pokusom znajomych motocyklistów i w marcu zdał egzamin na prawo jazdy uprawniające do kierowania jednośladem. W sierpniu za namową kuzyna kupił wypasione suzuki, z którego był bardzo dumny.
Pierwsza przejażdżka i nieszczęśliwy wypadek
Trzy dni po transakcji Jarek wyruszył na jazdę próbną. Na trasie Radzyń – Białystok wydarzyła się stłuczka dwóch samochodów osobowych. Świeżo upieczony motocyklista pędził szybko w kierunku kolizji, zaczął raptownie hamować, zjechał z drogi i uderzył w bok opla zaparkowanego na poboczu po karambolu.
Jarosław z urazem głowy i ze złamaną nogą trafił do szpitala. - Od razu udałem się za nim, by sprawdzić, co się stało z Jarkiem – opowiada Leszek Krupa (56 l.) kuzyn Jarosława. - Gdy dojechałam do szpitala Jarosław był jeszcze przytomny, opowiedział mi jak doszło do stłuczki. Po dwóch tygodniach dniach pobytu w szpitalu z gipsem na nodze został wypisany do domu. Kilka dni czuł się dobrze, ale nagle stracił przytomność, zapadł w śpiączkę i zmarł po trzech tygodniach, w wyniku powikłań po urazie głowy. Bardzo mi szkoda kuzyna, bo swoim suzuki nacieszył się tylko trzy dni – pokazuje w komputerze zdjęcie zmarłego.
"Realizacja chłopięcych marzeń..."
O marzeniach Jarka opowiedziała też jego siostra. - Godzinami mógł wpatrywać się w foldery ze zdjęciami jednośladów. Realizacja chłopięcych marzeń, by kupić motor odciągała się w czasie, bo w naszej rodzinie wydarzyła się tragedia. Jako nastolatek był zmuszony sam zadbać o swoja edukację i utrzymanie. W wieku 18 lat zdał egzamin na prawo jazdy uprawniające do pracy na ciężarówkach. Od tamtej pory nieprzerwanie pracował jako kierowca ciężarówki - wspomina.
Polecany artykuł: