Czy uda się rozwiązać tę zagadkę?

Mariusz B. zamordował cztery osoby. Gdzie ukrył zwłoki swoich ofiar?

2023-08-05 19:39

Cztery morderstwa i żadnego ciała. Sprawa skazanego na dożywocie Mariusza B. może spędzać sen z powiek. Ostatni polski seryjny morderca z zimną krwią porwał i udusił cztery osoby. Mimo trwającego latami śledztwa nie udało się ustalić, gdzie ukrył zwłoki Oli D. († 18 l.), jej taty Zbigniewa D. († 40 l.), księdza Piotra S. (†40 l.) i Henryka S. (†56 l.). Dotarliśmy do wstrząsających akt śledztwa.

Mariusz B. zamordował cztery osoby. Gdzie ukrył zwłoki?

To jedna z najgłośniejszych spraw w historii polskiej kryminalistyki. Mariusz B. był spokojnym, małomównym i pracowitym człowiekiem. Gdy na jaw wyszły jego zbrodnie, trudno było uwierzyć, że to on stoi za brutalnymi morderstwami. - Jest pewny siebie, ma wysoki iloraz inteligencji (IQ 117). Potrafi narzucać innym swoją wolę. Własną osobę przedstawia w nadmiernie pozytywnym świetle, ma tendencję do ukrywania własnych wad – napisał w opinii na temat Mariusza B. biegły psychiatra.

W zacieraniu śladów po zbrodniach pomagał mu jego kuzyn, Krzysztof R. Zgodnie z opinią biegłych robił to, bo był zapatrzony w Mariusza. - Niedojrzały psychicznie, z niską samooceną. Uległy w stosunku do osób, które uważa za przyjazne i gotowy na bezkrytyczne posłuszeństwo wobec nich – czytamy. Mariusz B. doskonale wiedział więc, że jego kuzyn jest idealnym wspólnikiem zbrodni.

Jak już pisaliśmy na początku 2023 roku, cała historia miała swój początek w latach 90. w jednym z kościołów na Woli. Jak wynika z akt sprawy, Mariusz B., wtedy ministrant, poznał swoich przyszłych kochanków w kościele św. Wojciecha przy ul. Wolskiej 76. Najpierw jednak wszedł z intymną relację z ks. Piotrem S. Ich drogi rozeszły się w burzliwy sposób, a Mariusz B. spotkał małżeństwo D. 18-letniego wtedy B. do swojego domu zaprosił Zbigniew D., który wraz z żoną Małgorzatą uczęszczał na spotkania w parafii. Szybko okazało się, że ich spotkania nie będą miały charakteru duchowego. Dużo starsze małżeństwo zaczęło uprawiać z nastolatkiem seks w trójkącie. Wszystko działo się na oczach ich córki Oli.

Po kilku latach Małgorzata urodziła dziecko. Choć formalnie ojcem był Zbigniew, to wszyscy wiedzieli, że biologicznym ojcem jest Mariusz. Sytuacja w rodzinie stawała się coraz bardziej patologiczna. Jak wynika z akt sądowych, Ola początkowo traktowała Mariusza jak starszego brata. Jednak gdy ich rodzina się powiększyła, wszystko zaczęło się zmieniać. B. zaczął jej rozkazywać. - Był moim najlepszym przyjacielem, a stał się wrogiem – napisała Ola w liście do przyjaciółki.

Mariusz B. rozsmakował się w zbrodniach

W końcu Mariusz B. postanowił w makabryczny sposób „uporządkować” sprawy rodziny D. Gdy Zbigniew nie chciał się zrzec praw do dziecka postanowił go zamordować. Ola zginęła razem z ojcem na działce w Pułtusku w 2006 r. W następnym roku B. pozbył się nauczyciela tańca swojej ukochanej, a w 2008 r. zamordował księdza z wolskiej parafii, z którym uprawiał przed laty seks.

W aktach sądowych, do których dotarliśmy, załączone są wyniki badań wariografem. Jak wynika z tych dokumentów, podczas badania zadawano Mariuszowi B. pytania związane z dokonanymi zbrodniami. Urządzenie mierzyło reakcje jego organizmu: ciśnienie krwi i zwiększoną potliwość skóry. Okazuje się, że Mariuszowi B. udało się częściowo oszukać wykrywacz kłamstw! - Mariusz B. w znacznym stopniu zakłócał przebieg rejestrowanych czynności badawczych poprzez manipulowanie oddechem – zapisał biegły w dokumencie. Kilka razy ta sztuka mu się jednak nie udała. Nerwowo zareagował, gdy padło pytanie o sposób pozbawienia życia ks. Piotra S. Zareagował na „uduszony”. Takich samych wskazówek dostarczył, gdy śledczy zapytali o miejsce zamordowania kapłana. Mariusz B. zareagował na odpowiedzi: „w samochodzie”, „w lesie” i „na cmentarzu”. Urządzenie pokazało też odchylenia od normy przy pytaniu o sposób ukrycia zwłok. Z badania wynika, że dusiciel z Woli je zakopał. Tę tezę potwierdza też fakt, że w jego samochodzie policjanci zabezpieczyli szpadel zabrudzony ziemią.

Gdzie są zwłoki ofiar Mariusza B.?

Śledczy szukali zwłok w lasach pod Pułtuskiem. Na ten trop naprowadził ich sam Mariusz B., wskazując na miejscowość Zambski Kościelne położone nad Narwią. Później jednak z zeznań się wycofał, twierdząc, że policjanci go do nich zmusili. Funkcjonariusze brali też pod uwagę nadleśnictwa Popławy, Grabowiec i Zatory. W akcji pomagali nawet leśnicy. Niestety, bez żadnych rezultatów. Z akt wynika, że zwłoki co najmniej trzech zamordowanych osób, czyli Zbigniewa i Oli D. oraz ks. Piotra S. w dalszym ciągu leżą zakopane w lasach pod Pułtuskiem. Czwartą ofiarę – Henryka S. - zamordował i ukrył pod Mławą. Czy uda się je w końcu odnaleźć? Szanse na to są na razie niewielkie. Skazany na dożywocie milczy na ten temat jak grób, a jego wspólnik zeznał, że nie było go ani przy zabójstwach, ani przy ukrywaniu ciał. W sprawie nie widać więc przełomu i chyba tylko przypadek może sprawić, że poznamy mroczną tajemnicę Mariusza B.

Sonda
Lubisz dokumenty o seryjnych mordercach?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki