Gdzie ukrył zwłoki?

Seryjny morderca z Warszawy. Mariusz B. udusił księdza, tancerza i rodzinę kochanki

2023-01-09 7:28

Miłosny trójkąt, patologiczna zazdrość i cztery zabójstwa z zimną krwią. Tak wyglądało życie Mariusza B. (42 l.), którego sąd dopiero rok temu prawomocnie skazał na dożywocie i pozbawił praw publicznych za zbrodnie sprzed kilkunastu lat. Na sali sądowej siedział milczący mężczyzna o aparycji bibliotekarza, chłodnych, świdrujących oczach i ironicznym uśmiechu. Sprawa ciągnęła się latami, a ciał jego ofiar nigdy nie odnaleziono.

Mariusz B. udusił cztery osoby. Szokująca sprawa

Ta mroczna historia z pikantnymi szczegółami wstrząsnęła opinią publiczną w 2011 r., choć koszmarna seria zbrodni zaczęła się kilka lat wcześniej. Mariusz B. był w połowie lat 90. ministrantem w kościele na Woli. Tam podczas parafialnego spotkania poznał małżeństwo – Zbigniewa D. (†40 l.) i Małgorzatę D. (55 l.). Wkrótce przyjacielska początkowo znajomość z tą parą nabrała pikanterii. Młody ministrant zaczął sypiać i z nią, i z nim. Po latach Małgorzata zeznała w sądzie, że odkryła u swojego męża ciągoty do mężczyzn, dlatego zgodziła się na seks w trójkącie. – Kochałam go, więc się zgodziłam – mówiła na przesłuchaniu. Po jakimś czasie jednak pełne perwersji miłosne uniesienia w trójkę zbrzydziły Małgorzatę, odstawiła więc męża i związała się z mordercą. Urodziła mu córkę Wiktorię. Ze Zbigniewem miała już wtedy dorastającą córkę Olę. I nagle 11 kwietnia 2006 r. Zbigniew i Ola zniknęli bez śladu.

Dopiero po latach śledczy ustalili, że tamtego dnia ojciec i jego nastoletnia córka spotkali się z Mariuszem B. i jego kuzynem Krzysztofem R. Spotkanie okazało się dla nich śmiertelną pułapką. Były ministrant przy pomocy kuzyna uwięził swoje ofiary i zmusił byłego kochanka do podpisania polisy na życie. Porwany nie wiedział, że w ten sposób podpisuje na siebie wyrok śmierci. Mariusz wywiózł Zbigniewa i Olę na działkę w Pułtusku, udusił oboje, a ich zwłoki ukrył. Do tej pory nie wiadomo gdzie.

Rok później chorobliwa zazdrość i mordercze instynkty znów nim zawładnęły. Tym razem jego ofiarą został nauczyciel tańca. Małgorzata uczęszczała na lekcje tanga do Henryka S. (†56 l.). Opętany morderczą zazdrością Mariusz B. porwał go, wywiózł pod Mławę i udusił. Po dokonanej zbrodni wysyłał do córki i żony zabitego SMS-y. Sugerował w nich, że Henryk S. został porwany dla okupu. Próbował zarobić na morderstwie, żądając 50 tys. zł. Rodzina tancerza przez lata łudziła się, że Henryk żyje.

Rok po kolejnej zbrodni dusiciel zaatakował ponownie. Z zemsty – jak sam uzasadniał przed sądem. W 2008 r. porwał księdza Piotra S. (†40 l.). Kapłan pełnił posługę w wolskiej parafii, w której Mariusz B. był ministrantem. Morderca oskarżał go o molestowanie i postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość za dewiacje. Duchowny zniknął i do dziś nie wiadomo, co się z nim działo ani gdzie znajdują się jego zwłoki. Mariusz B. przez kilka lat mógł się cieszyć wolnością i związkiem z Małgorzatą. Dopiero w 2011 r. śledczy badający cztery tajemnicze zniknięcia wpadli na jego trop. Zatrzymani zostali Mariusz B. i jego kuzyn – pomocnik Krzysztof R. Obaj stanęli przed sądem i rozpoczął się żmudny proces.

Początkowo oskarżony przyznał się do czterech zbrodni i wyjawił śledczym, że wszystkie swoje ofiary dusił. Później wycofał zeznania, twierdząc, że jest niewinny. Policjanci nigdy nie znaleźli zwłok, co przemawiało na korzyść mordercy. Śledczym udało się jednak udowodnić winę poszlakowo. – Billingi telefoniczne, dane logowania telefonów oskarżonych oraz telefonów, które kupili specjalnie do przestępstw, ślad zapachowy Mariusza B. zabezpieczony w samochodzie zamordowanego księdza – wymieniał dowody obciążające sędzia Marek Celej. Wyrok mógł być tylko jeden.

Mariusz B. został skazany na dożywocie z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 40 latach. Świat bez krat mógłby zatem ujrzeć dopiero, gdy skończy 73 lata! Wymiar moralny miała dalsza część wyroku – morderca został bowiem pozbawiony praw publicznych na 10 lat. W więzieniu nie może zatem głosować w żadnych wyborach. Podczas ogłaszania wyroku w 2014 r. oskarżonemu nawet nie drgnęła powieka. Uśmiechał się do sędziów i obiektywu fotoreportera. Kuzynowi mordercy Krzysztofowi R. sąd udowodnił pomoc w zacieraniu śladów zbrodni i skazał na dziewięć lat pozbawienia wolności.

Wyrok i apelacja. Szokujący zwrot akcji w sprawie Marusza B.

Wydawało się, że sprawa została zamknięta, ale w 2016 r. sąd apelacyjny uchylił wyrok. Małgorzata D. dała swojemu kochankowi alibi. Twierdziła, że 11 kwietnia 2006 r. był z nią w domu. – Niektóre jej zeznania wypadły korzystnie dla oskarżonego, ale jednocześnie są sprzeczne z materiałem dowodowym. To dziwna sytuacja, bo Małgorzata D. występuje w roli kobiety, która straciła męża i córkę, a jednocześnie konkubiny oskarżonego – mówił wówczas prokurator Przemysław Nowak. Ostatecznie jednak śledczy udowodnili zbrodnie m.in. za pomocą billingów i logowania telefonu Mariusza B. i jego ofiar. W 2021 r. Sąd Najwyższy uchylił kasację i wyrok się uprawomocnił. Upadły ministrant do końca nie wyjawił, co zrobił ze zwłokami ofiar. – Chciałam go zapytać, co zrobił z Olą. Chciałam, by powiedział mi, gdzie jest zakopane ciało mojej wnuczki – łkała po ogłoszeniu wyroku matka Zbigniewa D. i babcia Oli. Wygląda na to, że dusiciel z Woli zabierze tę mroczną tajemnicę do grobu.

Sonda
Lubisz dokumenty o seryjnych mordercach?

Wabił ofiary do swojego domu, mordował i PRZERABIAŁ NA MIĘSO, które później sprzedawał na targu!

Posłuchaj przerażającej historii, która wstrząsnęła dolnośląskimi Ziębicami!

Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki