Spis treści
- Napad z bronią na bank w Błoniu. Ojciec z synem chcieli gotówki
- Zostawili w banku urządzenie przypominające bombę. Na miejsce wezwano pirotechników
- Sprawcy napadu mieli łamiący serce powód. "To nie jest usprawiedliwienie"
Napad z bronią na bank w Błoniu. Ojciec z synem chcieli gotówki
Do zdarzenia doszło 23 kwietnia w południe. Ojciec i syn weszli do placówki bankowej w Błoniu i grozili trzem pracownicom domagając się gotówki. "Jeden z nich użył broni. Strzał został oddany w sufit. Grozili też kobietom, kładąc na biurku urządzenie przypominające ładunek wybuchowy, a następnie zażądali wydania pieniędzy. W przeciwnym razie urządzenie miało eksplodować" – przekazał w sobotę nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji. Mężczyznom udało się zrabować kilka tysięcy złotych, po czym uciekli do zaparkowanego nieopodal samochodu. W drodze powrotnej trasę zablokował im stojący wzdłuż ulicy samochód ciężarowy, którego kierowca został postraszony bronią, by zjechał z drogi. W tym samym czasie w placówce bankowej pracowali funkcjonariusze policji.
Zostawili w banku urządzenie przypominające bombę. Na miejsce wezwano pirotechników
"Ze względu na zagrożenie z powodu niewiadomego urządzenia pozostawionego przez napastników ewakuowali pracownice i osoby z okolicznych budynków, w sumie 11 osób. Pirotechnicy ustalili, że urządzenie jest atrapą" – podał nadkom. Marczak. Wyjaśnianiem sprawy i ustalaniem sprawców zajęli się policjanci Wydziału do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP. W środę wraz z funkcjonariuszami Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji w Warszawie udali się do miejscowości, w której mieszkali sprawcy – ojciec i syn. "Obaj podejrzani usłyszeli zarzuty dokonania wspólnie i w porozumieniu rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Mężczyźni przyznali się do popełnienia czynu. Prokurator wystąpił w wnioskiem o ich tymczasowe aresztowanie, do którego w piątek sąd się przychylił" – przekazała PAP prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, jednostki która nadzoruje śledztwo w tej sprawie.
Sprawcy napadu mieli łamiący serce powód. "To nie jest usprawiedliwienie"
Prok. Skrzyniarz dodała, że podejrzanym grozi do 15 lat pozbawienia wolności. Jak ustaliła PAP, powodem, dla którego mężczyźni zdecydowali się napaść na placówkę bankową, były problemy finansowe 55-latka i kłopoty zdrowotne jednego z bliskich członków rodziny. Środki prawdopodobnie miały zostać przeznaczone na jego leczenie. Wielu internautów ten powód napaści złamał serce. "To nie jest usprawiedliwienie", odpisują inni.