W niedzielę 4 maja odbył się marsz ku pamięci 16-letniej Mai. Nastolatka została brutalnie zamordowana. Podejrzany o dokonanie tej potwornej zbrodni jest jej 17-letni kolega. Marsz wyruszył o godzinie 18.30 z ulicy Kusocińskiego w Mławie. - Przejdziemy jej ostatnią trasą. Od miejsca gdzie wyszła z domu do miejsca, gdzie ją znaleziono - zapowiadała przed marszem kuzynka zamordowanej 16-latki. - Chodziła do technikum. Chciała zostać fryzjerką. Ona już nawet podcinała koleżankom włosy. Naprawdę była kochana - mówiła.
Czytaj też: Zabił 16-letnią Maję z zimną krwią i pojechał do Grecji. Mieszkańcy: „Ona urodziła potwora!”
Marsz wyruszył w ciszy. Na czele szedł tata i mama Mai. W rękach trzymali zdjęcia córki. W miejscu, gdzie zginęła 16-latka złożono kwiaty. Tam, gdzie znaleziono zwłoki Mai, jej rodzice zostawili znicz oraz jej czarno-białą fotografię. - Ogrom ludzi. Ogrom młodzieży. Wszyscy z miasta. Tu nie ma słów. Na takie rzeczy nie ma słów - powiedziała jedna z uczestniczek marszu.
Według śledczych, 17-letni Bartosz G. – uczeń miejscowego technikum – zwabił Maję do hali należącej do jego rodziny. Tam ją obezwładnił, przywiązał do drzewa, przypalał chemikaliami, torturował, a następnie zabił brutalnymi uderzeniami młotka lub szpadla. Ciało zawinął w prawdopodobnie dywan, zapakował do kontenera na śmieci na kółkach i wywiózł poza teren zakładu – w bagniste zarośla.
Monitoring przemysłowy z zakładu ojczyma Bartosza G. i kolejowy zarejestrował wszystko. Dwa dni po zabójstwie Bartosz wsiadł do autokaru i wyjechał z klasą na praktyki zawodowe do Grecji w ramach Erasmusa+. Został zatrzymany na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Wkrótce ma trafić do Polski. Usłyszy zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu do 30 lat więzienia.