"Nie dla chaosu w szkole","Nie burzcie tego co mamy" czy "Jesteśmy za ewolucją, a nie za egzekucją"- m.in.takie hasła mieli na transparentach,ale też wykrzykiwali uczestnicy manifestacji. Przyjechali do Warszawy właściwie z całej Polski:od Słupska,przez Łódź, po Wrocław. - Głównym postulatem jest wycofanie się rządu z projektowanych zmian i rozpoczęcie merytorycznej debaty, wolnej od politycznych nacisków-mówił Sławomir Broniarz przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego - Polska szkoła jest szkołą dobrą, bezpieczną i nowoczesną. Potrzebuje wsparcia i pomocy, a nie demontażu - tłumaczył.
Wiele niewiadomych, setki pytań i niepewność
Przeciwnicy przygotowywanej reformy edukacji mówili wprost - wszystko jest nie tak jak powinno być. - To nie ten czas, nie to tempo prac - mówiła jedna z nauczycielek - reforma jest nieprzygotowana,są ogólniki i wielka niepewność,czujemy się zagrożeni,ale przede wszystkim myślimy o dzieciach - tłumaczyła.Z kolei jeden z nauczycieli gimnazjum nie miał wątpliwości: ta reforma powoduje to, że ja stracę pracę. - Już w przyszłym roku znika jeden oddział gimnazjum i w związku z tym nie mam pracy. Pracuję w gimnazjum, a nie w podstawówce, więc ona mnie nie przyjmie - opowiadał.
Petycja do prezydenta i kopiec kredy
Delegacja protestujących złożyła w Kancelarii Prezydenta petycję skierowaną do Andrzeja Dudy. A w niej apel, by prezydent zawetował ustawy wprowadzające reformę. Później uczestnicy manifestacji przeszli ulicami stolicy przed Sejm. I tam z kredy używanej na co dzień do pisania po tablicach,usypali kopiec. Miał on symbolizować "złamane kariery edukacyjne i zawodowe".
Według organizatorów w manifestacji wzięło udział około 50 tysięcy osób. Tymczasem dane stołecznej policji wskazują, że na Placu Piłsudskiego było około 15 tysięcy osób.