Dramatyczne sceny rozegrały się w sobotę rano w Nowym Dworze Mazowieckim. Damian Ł. podjechał pod blok, w którym mieszka jego partnerka z dziećmi i gdy zobaczył kobietę z ich 3-letnim synkiem, porwał chłopca. Samochód z dzieckiem odjechał, a przerażona matka myślała o najgorszym. Przed oczami miała sceny, jakie ostatnio widziała w medialnych doniesieniach o 5-letnim Dawidku. Ojciec chłopca nie dawał znaku życia, nie odbierał telefonu. 43-letnia mama porwanego dziecka jak najszybciej powiadomiła policję o porwaniu synka. Funkcjonariusze błyskawicznie zaczęli szukać 33-latka oraz Antosia.
Policjanci przez cały dzień prowadzili intensywne czynności, aby jak najszybciej odnaleźć dziecko. Przed godz. 23.00 patrol drogówki na stacji paliw w Zakroczymiu zauważył pojazd, którym mieli poruszać się zaginieni. Policjanci przystąpili do interwencji. Kierowca chciał odjechać z miejsca, jednak mundurowi uniemożliwili mu ten manewr – relacjonuje podkom. Szymon Koźmiński z nowodworskiej policji.
33-latek nie chciał jedna łatwo się poddać. Był bardzo agresywny i podjął walkę z policjantami: najpierw ich zwyzywał, a potem zaczął zadawać ciosy. Mężczyznę jednak udało się obezwładnić. Zatrzymanemu Damianowi Ł. prokuratura postawiła cztery zarzuty: - Znęcania się psychicznego i fizycznego, uprowadzenia rodzicielskiego oraz znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy – wylicza zastępca prokuratora rejonowego w Nowodworze Mazowieckim, Maciej Godzisz.
W poniedziałek sąd przychylił się do wniosku prokuratury i 33-letni porywacz małego Antosia trafił do aresztu na trzy miesiące.