Pan Czesław kochał bociany. Zgubiło go dobre serce
Pan Czesław A. z Czerwonki (woj. mazowieckie) bardzo się cieszył, gdy wiosną zobaczył, że dwa boćki uwiły sobie gniazdo na słupie energetycznym tuż przy jego letniskowej działce. Godzinami obserwował ptaki i zacierał ręce na myśl, że niedługo pomiędzy gałązkami pojawią się łebki piskląt.
Pomimo nieukrywanej radości, emeryt zdawał sobie sprawę z tego, że para bocianów wybrała niebezpieczne miejsce na wychowanie potomstwa: pod gniazdem uwitym na słupie przebiegają przewody prądowe, które w deszczu podczas zwarcia mogą uśmiercić bociany. Nie miał jednak serca, by przegonić parkę sympatycznych ptaków. Z fascynacją podglądał je, gdy rankiem wylatywały na żer, a przed nocą wracały.
Czytaj dalej pod materiałem wideo.
Polecany artykuł:
Uratował bociana, sam zmarł w szpitalu
W ubiegłym tygodniu po południu zerwała się wichura i zaczął padać ulewny deszcz. Czesław właśnie przyjechał na działkę. W pewnym momencie spostrzegł, że ze słupa posypały się iskry, a za chwilę jeden z bocianów wypadł z gniazda.
– Widziałem od siebie jak bociek ratował się przed upadkiem, szybko trzepocząc skrzydłami. Nie dał rady, bo zerwał się wiatr i zepchnął ptaka na słup. Jego łeb utkwił trzy metry nad ziemią, między słupem a grubym przewodem elektrycznym – opowiada sąsiad Czesława, Daniel Celiński (52 l.) z Mińska Mazowieckiego. - Za chwilę zobaczyłem pana Czesia jak biegł w gumowych butach z drabiną w kierunku słupa. Wskoczył błyskawicznie na ostatni szczebel i sięgał do łap bociana. Nie dał rady go chwycić, bo ptak rzucał się jak oszalały. Boćkowi dało się wyrwać się z pułapki, spadł na ziemię i odleciał gdzieś koszącym lotem.
- Czesław spojrzał w górę, zachwiał się i runął na ziemię. Usiadł na trawie, ściągnął gumiaki i chwycił się za twarz. Powiedział, że potwornie boli go głowa. Od razu wezwałem pomoc. Czesiek trafił do szpitala. Gdy wieczorem pojechałem za nim sprawdzić co się z nim dzieje w szpitalu powiedzieli mi, że Czesław zmarł, bo miał udar mózgu, który mógł wywołać upadek. Potwierdziła to późniejsza sekcja zwłok – pan Daniel pokazuje miejsce wypadku.
Czesław A. mieszkał sam, bo 20 lat temu rozszedł się z żoną. Opuściły go dzieci, ale przyjaciele godnie pochowali go na mińskim cmentarzu.
Polecany artykuł: