Heroiczna postawa kierownika pociągu

Pan Robert uratował umierającego pasażera. Mężczyzna był już cały siny

2022-12-20 5:23

Pan Robert (46 l.) został okrzyknięty przez internautów prawdziwym bohaterem. Chodź sam, jest dość skromną i nie szukającą rozgłosu osobą, to przez artykuły pojawiające się w internecie stał się twarzą akcji Szybkiej Kolei Miejskiej dotyczącej montażu defibrylatorów w swoich składach. To dzięki niemu pewien pasażer, którego serce nagle się zatrzymało, spędzi święta przy rodzinnym stole. Pan Robert, kierownik pociągu SKM, bez wahania użył sprzętu ratunkowego i ocalił ludzkie życie.

Pasażer był już siny. Po użyciu defibrylatora zaczął oddychać

O heroicznej postawie Pana Roberta pisaliśmy w piątek, 16 grudnia. Wtedy na profilu Szybkiej Kolei Miejskiej na Facebooku pojawił się wpis, w którym kolejarze chwalili postawę 46-letniego kierownika ich pociągu. - O to chodziło! O ratowanie potrzebującego zanim przyjedzie karetka! - napisano w poście. Pan Robert uratował życie umierającego na peronie pasażera. Wykorzystał do tego defibrylator, który od niedawna znajduje się w każdym pociągu SKM, oraz swoje umiejętności, które nabył na profesjonalnych szkoleniach z udzielania pierwszej pomocy. - Podbiegła do mnie kobieta i zaalarmowała, że umiera człowiek. Zabrałem z pociągu defibrylator AED, wcześniej masażu serca dokonywała inna osoba. Odsłoniliśmy klatkę piersiową, podłączyłem elektrody i użyłem mocy. Mężczyzna, który był już cały siny, zaczął od razu oddychać – opisał całą sytuację pan Robert, który w poniedziałek (19 grudnia) spotkał się z nami na krótką sesję zdjęciową. Nie chciał jednak brać udziału w wywiadzie. Mówił, że nie czuje się bohaterem i nie chce rozgłosu. 

Współpraca dyspozytorów z kolejarzami i świadkami zdarzenia

Jak przekazał zespół prasowy SKM, ratownicy medyczni po przybyciu na miejsce podpięli swój defibrylator. Powiedzieli, że to była bardzo dobrze przeprowadzona akcja i dzięki temu udało się tego człowieka uratować. „Super Express” dotarł do relacji medyków, którzy opisali jak wyglądała od początku cała akcja ratunkowa, w której jak się okazuje, cichych bohaterów było wielu… - Kamil odebrał połączenie z numeru 999 i przez telefon rozpoznał Nagłe Zatrzymanie Krążenia na dworcu PKP Warszawa Służewiec. Rozpoczął instruktaż pierwszej pomocy i przez telefon prowadził resuscytację. Na stanowisku obok, Igor zweryfikował miejsce zdarzenia i wpadł na pomysł, że w pociągach SKM znajdują się defibrylatory AED. Szybkie sprawdzenie i okazało się, że za 2 minuty na tę stację PKP podjedzie pociąg SKM - czytamy w relacji ratowników medycznych, którzy umieścili post na Facebooku, na profilu „To nie z mojej karetki”.

Dzięki sprawnej koordynacji warszawskiej dyspozytorni ratunkowej ze wspomnianym wyżej Panem Robertem, gdy zespół ratownictwa medycznego dotarł na miejsce, okazało się, że poszkodowany jest już defibrynowany urządzeniem z pociągu. 

- Wielki ukłon w stronę dyspozytorów medycznych, którzy zrobili coś więcej niż to co jest wymagane. Oczywiście wszystko to miało prawo zadziałać tylko dzięki współpracy świadków zdarzenia, dyspozytorów, kierownika pociągu i załogi karetki. Szacunek - podsumowali medycy w swoim poście. 

Sonda
Czy znasz zasady udzielania pierwszej pomocy?

Zima to najtrudniejszy okres dla osób bezdomnych. 

Posłuchaj, jak naprawdę wygląda życie na ulicy.

Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki