Według organizatorów, impreza zapisze się w historii rolek w Polsce. Bo to największe warsztaty jakie kiedykolwiek tu się odbyły. Tłumy zainteresowanych i mnóstwo możliwości, a do tego piękna pogoda.
- Ludzi było tyle, że początkowo miało uczyć dwudziestu instruktorów na zmianę, a uczyło ponad czterdziestu non stop - opowiadał Tomasz Szymczyk pomysłodawca projektu "I love rolki". - Prowadziliśmy zajęcia chyba z każdej dyscypliny rolkowej jaka w ogóle istnieje na świecie, poza downhillem z racji tego, że nie ma górki.
Przez dwa dni chętni mieli do wyborów wiele: freeskate, freestyle slalom, hokej na rolach, jazda szybka, figurowa czy minibladecross i bladecross.
"Górną granice stawia głowa"
Rolki to jest sport dla wszystkich. Jak mówił Tomasz Szymczyk, można jeździć już od trzeciego roku życia. - Jeśli pozwalają na to możliwości fizyczne dzieci to można już sobie jeździć. A górną granicę tak naprawdę stawia tylko nasza głowa - opowiadał. Podczas warsztatów "I love rolki" zajęcia były prowadzone z podziałem na grupy:dzieci i dorośli. - Nie tylko ze względu na to ile kto ma lat, ale także dlatego, że rodzicie przychodzili z dziećmi, a sami też chcieli sobie pojeździć - mówił.
Przy jednym ze stanowisk zajęcia prowadziła Ewelina Czapla. - Uczę freestyle slalomu, czyli tricków wykonywanych na kubeczkach, głównie dorosłych i zaawansowanych - mówiła - Idzie im świetnie, jestem w szoku. Na pewno początki są trudne, ale później jest już z górki.
Z warsztatów zadowoleni byli też uczestnicy. Jak opowiadali, szło im świetnie i dużo się uczyli. A co w jeździe na rolkach jest najtrudniejsze? Jak usłyszeliśmy, po prostu się przełamać.