Nocna interwencja straży miejskiej zapobiegła tragedii. Obezwładnili furiata
Było już po północy, gdy patrol straży miejskiej przejeżdżał przez plac Szembeka. Jeden z ruchliwszych punktów Grochowa, nawet nocą. Nagle przed maskę radiowozu wybiegł młody mężczyzny. Był ubrany na czarno. W dłoni trzymał nóż. Według relacji świadków, wcześniej biegał między samochodami, uderzając w nie i przykładając ostrze do szyb.
Funkcjonariusze od razu zorientowali się, że mają do czynienia z niebezpiecznym i nieprzewidywalnym napastnikiem. Mężczyzna, jak się później okazało, miał 35 lat i był mieszkańcem Warszawy. Najprawdopodobniej nie zdawał sobie sprawy, że tym razem zaatakował radiowóz. Gdy w pojeździe zamrugały niebieskie światła, odrzucił nóż i próbował wmieszać się w grupę ludzi oczekujących na nocny autobus.
Strażnicy nie dali mu jednak szansy. Wykonali zdecydowany manewr, wysiedli z radiowozu i po krótkim pościgu obezwładnili agresora. Na jego rękach błyskawicznie znalazły się kajdanki. Mężczyzna krzyczał, że „urodził się, by zabijać warszawiaków” i zachowywał się agresywnie. Z relacji funkcjonariuszy wynika, że był wyraźnie pobudzony.
Biegał po placu Szembeka z nożem. Teraz zajmie się nim policja
Świadkowie zdarzenia byli wstrząśnięci. Niektórzy z nich przyznali, że bali się o swoje bezpieczeństwo i cieszyli się, że patrol pojawił się w odpowiednim momencie. Gdyby nie szybka reakcja strażników, sytuacja mogła skończyć się tragicznie.
Na miejsce wezwano policję, której przekazano zatrzymanego mężczyznę, zabezpieczony nóż oraz pełny raport z interwencji. 35-latek spędził resztę nocy w Stołecznym Ośrodku dla Osób Nietrzeźwych. Po wytrzeźwieniu odpowie przed policją, a o jego dalszym losie zdecyduje prokuratura.