Na opublikowanych przez strażaków fotografiach widać czarne, osmolone ściany, spalone wraki samochodów i zalegające wszędzie resztki nadpalonych elementów. Garaż wygląda jak po eksplozji − metalowe części są powyginane, a z aut zostały jedynie szkielety. Ten obraz najlepiej pokazuje, z jak ogromnym żywiołem walczyli ratownicy w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Do pożaru doszło w Ząbkach przy ul. Powstańców. Ogień pojawił się późnym wieczorem w podziemnym parkingu, w którym stały dziesiątki aut. − W Ząbkach przy ul. Powstańców 27 doszło do pożaru samochodów w garażu podziemnym. Na miejscu działa 30 strażaków i 11 samochodów pożarniczych. Sytuacja jest opanowana, trwa dogaszanie, garaż jest przewietrzany − informował w nocy w mediach społecznościowych Karol Kierzkowski z Państwowej Straży Pożarnej.
Strażacy podkreślają, że akcja była bardzo trudna i niebezpieczna. Z powodu silnego zadymienia mieszkańców pobliskiego bloku trzeba było natychmiast ewakuować. Około 300 osób w pośpiechu opuściło swoje mieszkania. Na szczęście nikt nie został poszkodowany, choć widok płomieni i dymu przeraził mieszkańców.
Strach jest tym większy, że pożar wybuchł niemal dokładnie w tym samym miejscu, gdzie miesiąc wcześniej spłonął blok mieszkalny.
Na początku lipca ogień strawił dach i mieszkania budynku przy ul. Powstańców na czwartym piętrze, a pozostałe lokale zostały zalane wodą i zniszczone przez akcję gaśniczą. W budynku mieszkało ponad 500 osób, które z dnia na dzień straciły dach nad głową. Już wtedy rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński apelował: − Apeluję o powstrzymanie się od jakichkolwiek spekulacji na temat przyczyny pożaru w Ząbkach. Okoliczności zdarzenia zostaną dokładnie zbadane i wyjaśnione przez biegłych z zakresu pożarnictwa. Ostrzegam przed dezinformacją i fake newsami pojawiającymi się w tym temacie.
Teraz, zaledwie miesiąc później, historia się powtarza.
Policja apeluje do wszystkich osób, które mogą mieć jakiekolwiek informacje na temat tego zdarzenia, o kontakt z najbliższym komisariatem.