Kupcy z Modlińskiej mówią o „powrocie do normalności” i konieczności odbudowy biznesów po kilkutygodniowej zapaści. Spór między handlarzami a zarządcą hali trwał od początku roku i był związany głównie z warunkami najmu. Kupcy sprzeciwili się drastycznej, sięgającej 20 proc. podwyżce czynszu oraz działaniom zarządcy, które, ich zdaniem, miały na celu zmuszenie ich do opuszczenia obiektu. Skarżyli się również na brak dostępu do podstawowych mediów, takich jak prąd i woda, oraz na agresywne działania ochrony, której obecność budziła kontrowersje.
Zarządca obiektu twierdził natomiast, że handlarze zajmują teren bezprawnie, gdyż umowy najmu zostały podpisane z pośrednikiem – firmą T-Groupe – a nie bezpośrednio z nim. – Kupcy powołują się na rzekome uprawnienia, wynikające z umów zawartych ze spółką T-Groupe, jednakże należy podkreślić, że spółka ta nie posiada ważnego tytułu prawnego do korzystania z nieruchomości – tłumaczył w lutym zarządca budynku w oświadczeniu przesłanym „Super Expressowi”.
W odpowiedzi na rosnące napięcia w hali pojawiła się dodatkowa ochrona (jak określali ją handlujący tam Wietnamczycy – „Czeczeni z łańcuchami”), co doprowadziło do eskalacji konfliktu. Dochodziło do przepychanek i blokad, musiała interweniować policja.
Teraz kupcy informują, że udało się dojść do kompromisu. W ramach ugody ustalono, że czynsz wzrośnie jedynie o 5 proc., ale nie o 20 proc. jak zapowiadano na początku roku. I to jest „obniżka podwyżki” jaką akceptują.
− U nas wszystko już funkcjonuje normalnie, potrzebujemy teraz wsparcia klientów, aby dalej przetrwać i odbudować handel po kilku tygodniach problemów − mówi „Super Expressowi” Phan Chau Thanh, przedstawiciel kupców.