Burzę rozpętał Marek Tatała (29 l.) z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Mężczyzna nie przyjął w lipcu ubiegłego roku mandatu za spożywanie alkoholu na bulwarach, twierdząc, że można tam legalnie pić, bo to nie ulica. Jego zdania nie podzielił sąd i stwierdził, że bulwary to część ulicy, więc zakaz picia obowiązuje również na tym brzegu rzeki. Mieszkańców ta sprawa podzieliła. – Mieszkam w okolicy bulwarów i w letnie wieczory jest tam bardzo głośno, a ludzie zostawiają po sobie straszny śmietnik. To nie jest miejsce na imprezy! – narzeka Bogumiła Wrocławska (57 l.). Innego zdania jest Agnieszka Goszczyńska (25 l.) – Jestem za kulturalnym spożywaniem alkoholu nad Wisłą. Sama czasem tam przychodzę – mówi studentka i podkreśla, że każdy powinien po sobie sprzątać butelki.
Alkohol można legalnie pić po drugiej stronie rzeki, na plaży przy moście Poniatowskiego. Jako dziki brzeg nie podchodzi ona pod ustawę o wychowaniu w trzeźwości. Po weekendach wygląda jednak jak pobojowisko.
Janusz Burczyk (70 l.): – Jeśli ktoś chce się napić piwa lub wina nad Wisłą, to czemu nie? W wielu europejskich miastach można legalnie pić alkohol w parkach czy na miejskich plażach, tak samo powinno być w Warszawie.
Bogumiła Wrocławska (57 l.): – Jestem przeciwko spożywaniu alkoholu nad Wisłą. Mieszkam w okolicy bulwarów i w letnie wieczory jest tam bardzo głośno, a ludzie zostawiają po sobie straszny śmietnik. To nie jest miejsce na imprezy.
Agnieszka Goszczyńska (25 l.), studentka: – Jestem za kulturalnym spożywaniem alkoholu nad Wisłą, również po jej lewej stronie. Sama czasem przychodzę tam ze znajomymi na piwo.
Janina Kalinowska (70 l.): – Moim zdaniem powinien być całkowity zakaz spożywania alkoholu nad Wisłą. Jeśli ktoś chce wypić piwo, niech idzie do knajpy.
Danuta Borowska (66 l.): – Jeżeli alkohol będzie spożywany w sposób kulturalny i każdy będzie po sobie sprzątał, to jestem za tym, aby można było wypić sobie jakiś trunek nad rzeką. Nie widzę w tym nic złego.