"Poskromcie w sobie potrzebę wolności" - przestrzegają producenci filmu "Rój". I to od razu wzbudza w widzu niepokój. U tych, którzy potrzebę wolności mają silną, skurcz grozy spotęguje już pierwszy kadr filmu - sfotografowana z lotu ptaka wyspa i wokół... tylko woda. Na wyspie żyje czteroosobowa rodzina. Ale to nie jest polskie "Cast Away". Nie trafili tam przypadkiem. Jak się dowiadujemy, są tam z wyboru. Zostawili cywilizację by żyć w zgodzie z naturą. Ale to oznacza codzienną walkę o przetrwanie, z deszczem, wiatrem, głodem – sobą…
- To nasz 3841 dzień wolności - mówi Ojciec, głowa rodziny (w tej roli fantastycznie intrygujący Eryk Lubos). A jego żona (Roma Gąsiorowska) bez zachwytu ryje kolejną kreskę przy pryczy, taką, jak kreślą sobie więźniowie odsiadujący wyrok. Czy życie na wyspie jest zatem wolnością czy więzieniem? Gdzie są granice wolności? Czy wolność w ogóle istnieje?
Dziś (11 maja 2023) premiera filmu „Rój”. Ale nie obejrzycie go w kinach. To pierwsza na polskim rynku produkcja sfinansowana metodą crowdinvestingu. Ma więc 300 inwestorów, którzy dali na ten film 2 mln zł! Film będzie można obejrzeć TUTAJ
W dniu premiery Izabela Kraj rozmawia z reżyserem filmu "Rój" Bartkiem Balą.
Izabela Kraj "Super Express": - Nie boi się Pan odbioru tego filmu? Pytam w tym kontekście, że jak ktoś dostaje na film pieniądze z ministerstwa czy wykłada własne, to może wyprodukować nawet coś kiepskiego i raczej nie będzie pretensji. Najwyżej krytycy pokrzyczą. Ale jeśli się ma 300 inwestorów, to każdy się może poczuć jak cenzor. Będą dumni, że pomogli wyprodukować "Rój" czy wręcz przeciwnie?
Bartek Bala: Myślę, że Producenci zadbali o jasne i przejrzyste reguły gry dla Inwestorów. Nie dali mi odczuć presji, czułem duże zaufanie, od początku informowaliśmy też o kształcie filmu i jego wymiarze. Mam nadzieję, że będą dumni, natomiast należy podkreślić fakt, że “Rój” nie jest bezbarwny. Jest to film, który, głęboko w to wierzę, będzie budził emocje.
- Oj, chyba już budzi… Samo pytanie o wolność już ma ładunek emocjonalny... Czy ma pan dużą potrzebę wolności w sobie?
Oj tak, o tym jest moje życie. Zawsze uciekałem przed wszelkimi próbami zniewalania mnie, ta droga miała różne konsekwencje i pewnie mogłaby mieć fatalne zakończenie. Jest to tylko ułuda, bo i tak doprowadza to, koniec końców, do jakiejś formy autorepresji albo trafiamy w tych unikach w inne miejsce, w którym nie do końca chcielibyśmy się znaleźć… Wierzę w równowagę, ale ciągle uczę się ją łapać.
- Czy wolność istnieje? Gdzie są jej granice?
Jestem prostym człowiekiem, który chce opowiadać świat jak czuje za pomocą narzędzi, w których czuje się najlepiej. Dla mnie w pewnym wymiarze istnieje, ale ten wymiar i tak zależy od tego co mają do powiedzenia okoliczności i kontekst, w których się znajdujemy. Dogmaty, konwencje, zasady - Bohaterowie “Roju” próbują się mierzyć z wolnością rozumianą przez kontekst - świat, w którym żyją. Jednak zbliżenie się do wolności w tym wymiarze zaczyna ich przerastać, ponieważ zależności, których im brakuje zaczynają majaczyć w wyobrażeniu tego, co utracili. Ostatnio zastanawiam się, szczególnie odkąd mam dziecko, jak łączyć wolność z odpowiedzialnością.
- Dlaczego akurat o tym zdecydował się pan zrobić film?
Patrzyłem na ten projekt w mikro i makro skali. Tak staram się patrzeć na film w ogóle. Historia dla mnie musi mieć poziom prostej historii do opowiedzenia w kilku zdaniach, a następnie te zdania chcę obudowywać emocjami. Trochę jak człowiek, który składa się z kości, mięśni, tkanek, a na samym końcu z duszy, czy też czegoś czego od wieków nie jesteśmy w stanie wyjaśnić.
i
Dlaczego Roma i Eryk? Dlaczego akurat Gąsiorowska i Lubos grają głównych bohaterów?
Bardzo mi do siebie oboje pasują charakterologicznie, kiedy podejmowałem tę decyzję, wydawał mi się to duet idealny. Zwracam też dużą uwagę na aspekt wizualny filmu, a ta dwójka pasowała też pod tym względem. Romę podziwiałem od zawsze jest absolutnie wyjątkowa, bardzo ją cenię. Natomiast Eryk ma w sobie zwierzęcość, siłę i moc, którą posiada też Ojciec.
Zazwyczaj reżyserowi żal tego, czego nie ma w ostatecznej wersji filmu. Jak dużo materiału "wyleciało" podczas montażu?
Najbardziej żal jest mi intymnej sceny Matki z Córką, dotyczącej pierwszego okresu Córki, która nigdy nie miała styczności ze światem, w którym my żyjemy. Matka w tej scenie nieudolnie starała się wyjaśnić, co właśnie się stało. Niestety, zwykle tak jest, że kręcimy więcej materiału, jednak w tym wypadku wypadło kilka scen, które albo burzyły rytm narracji albo mówiły już o tym, co zostało opowiedziane wcześniej. Na etapie scenariusza czasem ciężko to wychwycić, montaż wówczas staje się odpowiednim miejscem, aby takie sytuacje redukować, wyważać.
Pana ulubiona scena w tym filmie?
Dobre pytanie. Chyba najbardziej lubię scenę, której tu nie mogę zdradzić bo popsułaby odkrywanie fabuły, ale uczciwie mogę powiedzieć, że bardzo lubię pierwszą scenę, która wbrew pozorom była trudna do nakręcenia. Po pierwsze ze względu na szarpaninę Ojca z Synem, która w zimnym morzu mogła być nakręcona tylko raz, a z drugiej na emocje jakie z sobą niesie cała sekwencja sceny i jak bardzo opowiada o całym filmie.
Co było najtrudniejsze podczas pracy nad tym filmem?
Jest taka zasada, że największy problem przy tworzeniu filmu to dzieci, zwierzęta, plener ogień i woda. My w tym projekcie doświadczyliśmy tego wszystkiego przez pełny okres zdjęciowy. Na szczęście wszystko powyższe nam dopisywało, mieliśmy naprawdę dużo szczęścia. Wspaniała, młoda, twórcza Ekipa, bardzo im wszystkim za to dziękuję.
Moim zdaniem, gdyby ten film był kręcony w Hollywood, zasłużyłby na nagrodę. Polscy aktorzy mogą zagrać genialnie, ale pozostaną w naszym polskim światku nie do końca docenieni. Zgadza się pan z tym?
Dziękuję za te słowa, moim zdaniem Aktorzy na nie zasłużyli, ale nie jestem najbardziej obiektywną osobą w tym względzie (śmiech). Nie wiem, czy za dużo nie zdradzę, ale będziemy z “Rojem” w Hollywood jeszcze w tym roku, więc kto wie co nas tam spotka… Polski rynek jest trudny, żyjemy w okresie dużych zmian. Odnoszę wrażenie, że po pandemii powoli znikają wszystkie dystrybucyjne zasady gry - powinniśmy mieć na to dużą otwartość, obserwować, inspirować, a co za tym idzie, próbować korygować świat, po to by na koniec dnia móc niezależnie tworzyć.
O czym kolejny film? I kiedy kolejna zbiórka?
Chciałbym żeby kolejnym filmem była dystopijna „Suka”, którą obecnie tworzymy z moim współscenarzystą Maciejem Słowińskim. Tym razem chcielibyśmy opowiedzieć o relacji człowieka z psem, o tym że miłość do zwierzęcia bywa mocniejsza niż do człowieka i o tym, że warto odnaleźć sens nawet na chwilę przed tym jak ten świat przestanie istnieć. Mam też projekt katastroficznego filmu o miłości inspirowanego muzyką The Lumineers. Dostaję też różne propozycje, ale póki co nie trafiłem na nic co rezonowałoby ze mną tak bardzo, a robienie dla kasy mnie nie interesuje.
Rozmawiała Izabela Kraj
i