Sylwester w Warszawie sprzed lat. Tak stolica witała dawniej Nowy Rok

2025-12-31 5:48

Wystawne bale sylwestrowe w Hotelu Bristol, szalone prywatki w klubach nocnych, a może spontaniczne zgromadzenia na placu Zamkowym? Sylwester w Warszawie na przestrzeni lat to fascynująca podróż przez zmieniające się obyczaje, style i nastroje społeczne. Od eleganckich bali dla elit, przez skromne domówki w czasach PRL, aż po szalone imprezy masowe – stolica Polski zawsze miała swój unikalny sposób na powitanie Nowego Roku.

Sylwester w Warszawie sprzed lat. Tak stolica witała dawniej Nowy Rok

Prawie sto lat temu sylwester w Warszawie wyglądał zupełnie inaczej niż dziś. Wystawne bale, szampan o północy i taniec w karnawałowych kreacjach – na takie luksusy mogli sobie wtedy pozwolić jedynie najbogatsi. Warszawskie elity bawiły się tej nocy w najbardziej znanych miejscach. Wystawne bale organizowano m.in. w znanym do dzisiaj Hotelu Bristol na Krakowskim Przedmieściu, a szampan lał się też strumieniami tuż obok w Hotelu Europejskim. Wystawne bale odbywały się też w śródmiejskiej Cafe Adria na Moniuszki. „Adria” była najbardziej eleganckim lokalem w Warszawie, miejscem spotkań sfer rządzących i ówczesnej elity. Najbardziej wyrafinowane były bale karnawałowe organizowane na Zamku Królewskim. Tam zapraszani byli wyłącznie politycy i dyplomaci z różnych krajów. Zwykli mieszkańcy stolicy mieli swoje własne sposoby na świętowanie Nowego Roku. W tancbudach na Woli, Czerniakowie i Powiślu królowały mocniejsze trunki i przaśne zakąski, a ferajna bawiła się przy dźwiękach podwórkowych kapel.

Wojna wywróciła wszystko do góry nogami. W czasie okupacji mało kto myślał o zabawie. Po wojnie i nastaniu nowej komunistycznej rzeczywistości wcale nie było weselej. W zrujnowanym mieście sylwestra spędzano głównie w domach lub podrzędnych knajpach. Komunistyczni oficjale balowali natomiast w pierwszych powojennych latach w gmachu Politechniki Warszawskiej, gdzie zapraszano również przodowników pracy, reżimowych dziennikarzy, oraz wysokich rangą żołnierzy i milicjantów.

Po 1956 r. imprezy przeniosły się na ostatnie piętro Domu Partii przy dzisiejszym rondzie de Gaulle’a, a później do Pałacu Kultury. Pozostali spędzali ten czas na zabawach organizowanych przez zakłady pracy lub we własnym gronie.

W kolejnych dekadach królowały prywatki, a szczytem luksusu były zabawy w klubach nocnych Czarny Kot, czy UFO w podwarszawskim Aninie. Słynne imprezy odbywały się też w klubach Stodoła, Hybrydach, czy Riwiera Remont. Dla tych, którzy ten czas woleli spędzić w gronie najbliższych, telewizja przygotowywała specjalną ramówkę. Tylko wtedy można było zobaczyć amerykańskie filmy i koncerty. O północy życzenia składał znany duet: Krystyna Loska i Jan Suzin. Pito głównie wódkę, a o północy strzelały korki od butelek z przesłodzoną radziecką imitacją szampana.

W tamtych czasach nikt nie spędzał tej nocy na ulicy. Prawdziwe szaleństwo zaczęło się dopiero w latach 90. Po upadku komuny wszyscy, w tym warszawiacy, zachłysnęli się wolnością. W pierwszych latach ludzie zaczęli się spontanicznie gromadzić m.in. na placu Zamkowym. Sztuczne ognie, fajerwerki i setki strzelających korków o północy. Potłuczone szkło na chodniku i ubrania przemoczone od chlustającego szampana. Obcy ludzie rzucający się sobie w ramiona i składający życzenia. Szalone, kolorowe, ekstrawaganckie, lub zupełnie zwykłe i codzienne kreacje. Każdy bawił się tak, jak mógł. Na ulicę wychodzili właściwie wszyscy. Te spontaniczne wyjścia spędzane „na dziko” z czasem przerodziły się w zorganizowane imprezy masowe. Wszystko zaczęło się nieco cywilizować pod koniec lat 90., gdy za ich organizację zabrał się miejski ratusz. W sylwestra 98/99 na Trakcie Królewskim stanęły aż dwie estrady. Jedna na pl. Zamkowym, a druga przy wylocie ul. Trębackiej. Występowali m.in. Czerwone Gitary, T.Love i Bajm.

Cały świat, a wraz z nim nasze miasto, oszalał podczas sylwestra milenijnego. Przejście z roku 2000 do 2001 musiało się odbyć z wielkim hukiem. W końcu żegnano wtedy stare i witano nowe tysiąclecie. Wtedy miejska fiesta przeniosła się przed Pałac Kultury. Na placu Defilad stanęła wielka scena. Jednak najważniejszym wydarzeniem tamtego wieczoru było uruchomienie zegara milenijnego na szczycie PKiN. Wskazówki puścił wtedy w ruch ówczesny prezydent miasta Paweł Piskorski.

Gdy w 2002 r. w prezydenckim fotelu zasiadł Lech Kaczyński, klimat się trochę zmienił. Co prawda jeszcze 31 grudnia odbył się miejski sylwester, ale włodarz miasta się na nim nie pojawił. Nie był fanem takich zabaw i przez kolejne dwa lata miasto nie organizowało masowych imprez. Wróciły te dzikie jak dekadę wcześniej. Przyszła moda na fajerwerki. Ludzie zaczęli masowo kupować i odpalać kolorową pirotechnikę. W kolejnych latach miejskie imprezy były organizowane w kratkę.

W 2018 r. po raz pierwszy gigantyczna scena stanęła na pl. Bankowym. Lokalizacja tak przypadła urzędnikom do gustu, że rok później postanowili ją powtórzyć. Niestety, jak do tej pory było to ostatnie takie wydarzenie. Potem przyszła pandemia i nie można było organizować imprez masowych. Później ratusz wymawiał się oszczędnościami. I w tym roku nie ma co liczyć na powrót zabawy.

Quiz. Sylwester w PRL-u. Epicka impreza czy totalna klapa? Jaki będzie twój wynik?
Pytanie 1 z 10
W PRL-u imprezy sylwestrowe organizowano w:
Tak wyglądał sylwester PRL. Historia z Koprem

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki