Paweł Bosky, sławny warszawski strażnik porządku na warszawskim Powiślu po sobotnim incydencie, do którego doszło między nim a właścicielem lokalu gastronomicznego specjalnie do redakcji Se.pl wypowiedział się w tej sprawie. Pan Paweł twierdzi, że nie kierował w kierunku właściciela lokalu żadnych gróźb karalnych. Uważa, że został wręcz zaatakowany przez właściciela baru, który według Boskyego nie dość, że był agresywny to na dodatek był pijany. - Wykonałem nawet stenogram z nagrania z tej sytuacji. I ten stenogram jednoznacznie wskazuje, że ten mężczyzna atakował mnie i nie było żadnych innych gróźb karalnych w jego kierunku. - mówi Bosky. Przyznał, że wycelował rewolwerem w kierunku właściciela lokalu. Uważa, że zrobił to w obronie własnej. Co więcej, mężczyzna czuje się nękany przez policję, która według niego bazuje na fałszywych zeznaniach właściciela lokalu nad Wisłą i bezpodstawnie zatrzymała go dzień po zdarzeniu.
Zobacz też: Kim jest Paweł Bosky, samozwańczy strażnik trzeźwości?