
Socrealizm w Polsce. Dlaczego przeszkadzał architektom?
Choć dziś może się to wydawać wręcz niemożliwe, to w latach 50. XX wieku architekci w Polsce nie mogli projektować tak, jak chcieli, lecz musieli dostosować się do oficjalnego stylu - socrealizmu. Co to jednak oznaczało? Wówczas budynki musiały być duże, "poważne", ozdobne, by podkreślały siłę władzy i ideologii komunistycznej. Wygoda? Ta kwestia była na drugim planie, najważniejsza była polityka.
Tymczasem Barbara i Hieronim Karpowicze zaprojektowali szkołę przyjazną, funkcjonalną, z dużymi oknami - dopasowaną do zabudowy Saskiej Kępy w Warszawie. Chcieli, by uczniowie uczyli się w dobrych warunkach. W trakcie projektowania nie wiedzieli jednak, że z czasem swoje plany będą musieli drastycznie zmienić.
Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią.
Dzięki uprzejmości portalu architektura.muratorplus.pl zamieszczamy poniżej zdjęcia XXXV Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Prusa w Warszawie
Szkoła na Saskiej Kępie w Warszawie. Projekt był do zmiany
W 1951 roku nadszedł czas realizacji projektu Karpowiczów i wówczas socrealizm już na dobre zadomowił się w polskiej architekturze. Tym samym architekci musieli zmienić nieco wygląd szkoły - elewacje miały być bardziej ozdobne, a detale bardziej "poważne". Mimo takich wymogów pozostawiono czerwoną cegłę, dzięki której uratowano szkołę przed zrobieniem z niej typowego gmachu.
Karpowicze zadbali o to, by szkoła w jak największym stopniu była nie tylko ładna, ale i praktyczna. Wzięto pod uwagę nawet to, żeby światło nie odbijało się od tablicy oraz aby pomieszczenia były odpowiednio ogrzewane.
Zmniejszone wymiary okien, umieszczonych w podstawowych izbach lekcyjnych przy katedrze nauczycielskiej, mają złagodzić powstający na tablicy ściennej odblask od promieni słonecznych padających pod małym kątem. Poza tym okna, mniejsze w kontraście z sielnie przeszkloną ścianą stwarzają pewnego rodzaju zaciszność ("mikroklimat") usposabiającą do skupienia się przy katedrze - wyjaśniał Karpowicz, cytuje portal architektura.muratorplus.pl.
Choć wszystko miało być stworzone idealnie, w praktyce rzeczywistość zmieniała szkołę. Gdy zaczęło brakować miejsca dla uczniów, trzeba było przerabiać pomieszczenia - bibliotekę zamieniono na salę gimnastyczną, a gabinety lekarskie na pokoje dla personelu. Architekci mówili później, że to zepsuło ich pierwotny plan.
Dziś w budynku przy ul. Zwycięzców 7/9 nadal mieści się szkoła, a dokładnie XXXV Liceum Ogólnokształcące im. Bolesława Prusa. I choć przez lata budynek się zmieniał, nadal widać w nim ślady walki o dobrą architekturę - o światło, przestrzeń i myślenie o człowieku. To miejsce to nie tylko placówka oświatowa, ale też żywa historia architektury i kompromisów, które musieli podejmować twórcy w trudnych czasach.
Polecany artykuł: